Badania zostały zrealizowane w czerwcu tego roku. Przez trzy tygodnie aparatura pomiarowa analizowała skład spalin z samochodów pod kątem szkodliwych substancji - dwutlenku azotu, dwutlenku węgla, tlenku azotu, tlenku węgla, węglowodorów, a także cząstek stałych PM.
Okazuje się, że deklaracje producentów nijak mają się do rzeczywistości i stężenia toksycznych substancji - pyłów, tlenków azotu czy węgla - wydobywających się z rur wydechowych znacznie przekraczają dopuszczalne normy emisji. Zgodnie z przewidywaniami urzędników, do pogorszenia jakości powietrza walnie przyczyniają się busy prywatnych przewoźników.
- Mamy duży problem na poziomie regionalnym. Niewątpliwie transport spoza Krakowa jest obecnie głównym nosicielem zanieczyszczeń komunikacyjnych w naszym mieście. Będziemy współpracować z samorządem wojewódzkim i organami władz państwowych, by zmienić prawo w tym zakresie – mówi Andrzej Kulig, zastępca prezydenta ds. polityki społecznej i komunalnej.
- Widać ewidentnie, że skala problemu jest bardzo duża, a dotyczy on nie tylko busów, ale i autobusów turystycznych - dodaje Łukasz Franek, dyrektor Zarządu Transportu Publicznego.
Anna Dworakowska z Krakowskiego Alarmu Smogowego informuje, że KAS skierował pismo do premiera Mateusza Morawieckiego, w którym domaga się zmian w ustawie o elektromobilności.
- Apelujemy do premiera o zmianę przepisów, tak, żeby polskie miasta mogły tworzyć przepisy przewidujące niewpuszczanie do miast, oczywiście z pewnym okresem przejściowym samochodów niespełniających konkretnych norm. Obecnie miasta nie mogą tworzyć takich stref. Brakuje tez przepisów wykonawczych, np. naklejek informujących czy samochód spełnia normy - mówi.
Polecany artykuł: