– Mam już 88 lat, spokojnie chciałem doczekać swoich dni, a tu takie coś mnie spotkało – opowiada w rozmowie z "Super Expressem" pan Jan Jędrucha spod Tokarni w powiecie myślenickim. W ubiegłym tygodniu do domu mężczyzny wtargnął 32–latek. – Znałem go oczywiście, bo to syn sąsiadów. Od dawna mnie nachodził – mówi pan Jan.
Wojciech W. (32 l.) to lokalny niebieski ptak. Kiedyś pracował, miał żonę i dziecko. – Ale wódka zrobiła swoje! Rodziców swoich pobił, groził ojcu, że go zabije. My się go boimy i się na klucz zamykamy w domu – mówią dziadkowie Wojciecha W. Wymeldowali wnuka z domu rodzinnego, nie wpuszczają go na posesję.
– On sobie wymyślił, że u mnie zamieszka, bo jestem samotny. Kiedyś przyszedł, zjadł mi obiad, innym razem ukradł mi pieniądze z portmonetki. Innym razem przyniósł do mnie swoje rzeczy. Ale ja mu je przed dom wyniosłem – opowiada pan Jan, dodając że zgłaszał w gminie nękanie ze strony Wojciecha W.
Na początku marca około godziny 21 Wojciech W. znowu pojawił się na podwórku staruszka i zaczął dobijać się do drzwi. Pan Jan nie chciał wpuścić niechcianego gościa do środka, ale po serii mocnych ciosów wiekowy zamek puścił. Wojciech W. wbiegł do środka i zaczął dusić 88-latka.
– Zacisnął mi ręce na szyi, myślałem, że już po mnie. Wcześniej wytrącił mi z ręki telefon, bo chciałem na policję dzwonić. Domagał się pieniędzy, wskazałem na portfel. Wtedy on mnie puścił. Zdążyłem na pole wybiec, ale znów mnie tam dopadł i zaczął bić – opowiada staruszek.
Na szczęście napad widziała sąsiadka, mieszkająca po drugiej stronie ulicy. To ona wezwała pomoc. Wojciech W. uciekł. Po kilku godzinach został złapany przez policjantów, ale strach wśród mieszkańców pozostał.
