Śmierć Natalki z Andrychowa. Tata dziewczynki: "potraktowali mnie jakby zgubił rower"
W programie "Uwaga! TVN" tata tragicznie zmarłej 14-letniej Natalki z Andrychowa zabrał głos na temat dramatu, który wydarzył się pod koniec listopada zeszłego roku. Dziewczynka została znaleziona w śniegu, niedaleko sklepu spożywczego. Wcześniej Natalka była poszukiwana po tym, gdy zadzwoniła do ojca z informacją, że źle się czuje i nie wie gdzie jest. Pan Grzegorz zgłosił zaginięcie córki na policję. Mężczyzna nie ukrywa żalu do funkcjonariuszy, którzy jego zdaniem lekceważąco podeszli do sprawy zaginięcia nastolatki.
- Kiedy przyszedłem, policjant wypytywał mnie jak to się stało i gdzie. Mówiłem, że boję się, że córka leży gdzieś w śniegu. Prosiłem, by namierzyli jej telefon. Wypytywali mnie o wiek córki, czy zdarzało jej się tak wychodzić, że może poszła do koleżanki lub do galerii handlowej. Jeden z nich zadzwonił na numer córki, był sygnał, ale bez odpowiedzi. Prosiłem, żeby namierzyli jej telefon. Odpowiedzieli, że to nie jest takie proste i musi to potrwać. (...) Potraktowali mnie, jakbym zgubił rower - powiedział reporterowi "Uwagi!" pan Grzegorz, ojciec Natalki.
Po przeprowadzeniu sekcji zwłok śledczy ustalili, że Natalka zmarła na skutek obrzęku mózgu, który spowodowany został masywnym krwawieniem śródmóżdżkowym. Niemożliwe do ustalenia jest, czy 14-latkę można było uratować, gdyby została szybciej znaleziona.
Trwa postępowanie dyscyplinarne wobec czterech policjantów
Po śmierci Natalki wobec czterech policjantów zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne. - Podczas drobiazgowej analizy tych działań, w trakcie prowadzonych czynności wyjaśniających zauważono jednakże, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że doszło do uchybień proceduralnych - informowała wówczas małopolska policja. Postepowanie nie zostało jeszcze zakończone, niedawno zdecydowano o jego przedłużeniu.
Pogrzeb tragicznie zmarłej 14-letniej Natalki z Andrychowa
Polecany artykuł: