Polecany artykuł:
Wczoraj (8 sierpnia) najprawdopodobniej już od około 9 rano na pasie awaryjnym, na 415 kilometrze autostrady A4 w kierunku Katowic, stał... autobus. Wieczorem, po godz. 21, wjechała w niego ciężarówka. Na miejscu pojawiły się służby, które likwidowały skutki zdarzenia. Przyjechał także holownik. Kiedy kończył ładowanie pojazdu, w to samo miejsce najechała kolejna ciężarówka. - MAN jechał prawą stroną jezdni. Najechał na pojazd służby autostradowej - mówi nam nadkom. Katarzyna Cisło z małopolskiej policji. 39-letni pracownik służby autostradowej został przygnieciony przez samochód. Niestety zginął na miejscu.
Wiadomo, że kierowca ciężarówki był trzeźwy. Utrudnienia zakończyły się dzisiaj około godz. 5 rano. Dlaczego autobus stał na pasie awaryjnym przez cały dzień? Zapytaliśmy o to krakowski oddział GDDKiA.
- Do Punktu Informacji Drogowej GDDKiA przez cały dzień 8 sierpnia 2017 r. nie wpłynęło zgłoszenie dotyczące stojącego na A4 autobusu. Nie zgłosiła takiego faktu ani żadna służba (np. policja, straż pożarna) ani osoba prywatna. Pierwsza wzmianka o stojącym autobusie pojawiła się o godzinie 21:40 od przejeżdżającego autostradą kierowcy, który zgłosił kolizję ciężarówki z autobusem, na km 415+600 autostrady A4. Sprawami kolizji i przestrzegania przepisów ruchu drogowego zajmuje się policja, w przypadku A4 policja autostradowa - poinformowała w przesłanej do nas wiadomości Iwona Mikrut-Purchla z GDDKiA.
Tymczasem w grupach na Facebooku o autobusie internauci informowali już po godzinie 9 rano. Z komentarzy wynika, że tuż po godz. 9.30 o sprawie wiedział już Komisariat Autostradowy Policji.