Do tragedii doszło 24 października w powiecie proszowickim. BMW na brzeskich numerach rejestracyjnych zderzyło się z tirem. W środku samochodu osobowego jechało pięć osób, cztery z nich zmarły, piąta walczy o życie w krakowskim szpitalu uniwersyteckim. Lekkie obrażenia poniósł także kierowca tira.
Polecany artykuł:
- To nieprawda co wypisują ludzie - dementuje Renata Kuliś, sołtys wsi Górki, sąsiadka ofiar. - To byli zwyczajni ludzie. Chcieli dorobić, więc jeździli na zbiory kapusty pekińskiej. To, że jechali „beemką” nic nie znaczy. To nie był nowy wypasiony samochód, Jacek (57 l. kierowca) odkupił go od krewnych, był wprawionym kierowcą, a nie jakimś piratem drogowym, który chciał się popisać - dodaje.
Wtórują jej mieszkańcy wsi. Wspólnie spotykają się na różańcu w intencji ofiar, modlą się za Andżelikę (21 l.), która przebywa w szpitalu. - Młoda dziewczyna, pierwszy raz pojechała „na pekinkę”. Opiekuje się niewidomą mamą, mamy nadzieję, że wróci do zdrowia - mówi jedna z kobiet.
Piotr Mikuś, prezes OSP w Górce: - Z Jackiem pracowaliśmy razem. Był duszą straży, społecznikiem. Na akcjach zawsze był pierwszy bo mieszkał najbliżej remizy. To samo Janusz, spokojny, poczciwy. Zawsze można było na nich polegać - wspomina strażak.
W wypadku śmierć poniosły także dwie kobiety. Grażyna zwana przez miejscowy „Lutką” i Urszula, która na zbiory jeździła wraz z partnerem.
- Cztery pogrzeby naraz, to dużo jak na małą wieś - wzdychają mieszkańcy Górek.
Polecany artykuł: