"500 zł na mieszkanie z pięcioma kretynami?!"
"Akademik czy mieszkanie?" - taki tytuł nosi pierwszy ze spotów. Dość... makabryczny. Rozmowa studenta z ojcem ma krwawy finał. Zobaczcie sami!
"Nie tutaj, może chodźmy do ciebie?"
Kolejna reklama, mimo braku krwawego wątku, też wbija w krzesło. Spot "Idziemy do Ciebie?" to historia Jacka i Ani. Romantyczny nastrój w pokoju chłopaka pryska jak bańka mydlana na dźwięk... śpiewu gospodyni i jej koleżanek.
Sukces czy żenada?
Oba spoty w ciągu jednego dnia zostały odtworzone setki tysięcy razy. - Wiele marek działających na rynku marzy o wyprodukowaniu reklamy, która wirusowo rozprzestrzeni się po sieci i zapadnie w pamięci odbiorców. Reklama o takim charakterze wyróżnia się niskim kosztem produkcji przy wysokim zasięgu - mówi Justyna Mądro, social media specialist z agencji interaktywnej Ivision.pl.
Polecany artykuł:
Czy w takim razie możemy mówić o sukcesie kampanii krakowskiego dewelopera? Okazuje się, że niekoniecznie. - Sam sens przekazu jest bardzo racjonalny. Reklama trafia wprost w potrzeby klienta i pokazuje, jak łatwo można je zaspokoić. Natomiast forma zastosowanego przekazu to już inna bajka. Klasyczne połączenie ułańskiej fantazji i słabego poczucia humoru. Nie tędy droga. Piątka za trafienie w potrzeby i świetne ich odkodowanie. Jedynka za formę: polski konsument dojrzewa i jest gotów na coś więcej - komentuje Tomasz Gernand, autor fanpage'a Marketingowiec płakał jak wymyślał.
Krakowski deweloper na pewno zostanie w pamięci wielu, ale raczej nie będzie się kojarzył z atrakcyjnymi mieszkaniami. - Makabryczny i seksualny wątek w reklamie sprawia, że odbiorca skupia się właśnie na nich. Reklamowany produkt i nazwa firmy schodzi na dalszy plan. Nazwa GL Developments będzie pojawiała się w kontekście rozmów o nieudolnie wykonanej reklamie, nie zaś w kontekście rozmowy o oferowanym produkcie - tłumaczy Justyna Mądro.
A co Wy sądzicie na tema spotów krakowskiego dewelopera? Czekamy na Wasze opinie!