To najbardziej tajemnicza sprawa w dziejach polskiej kryminalistyki! 6 stycznia 1999 roku z Wisły wyłowiono coś, co przypominało skórzany płaszcz. Śledczy nie mieli wątpliwości, był to płaszcz z ludzkiej skóry, celowo wypreparowany. - Ludzka skóra z klatki piersiowej oraz pleców tworzyła jedną całość z okolicami intymnymi – tak opisywali makabryczne odkrycie sprzed 25 lat.
Kilka dni później przy stopniu wodnym Dąbie znaleziono ludzką nogę, w linii cięcia pasującą do płaszcza. Po kolejnych kilku dniach z Wisły wyciągnięto pośladek. Reszty nigdy nie odnaleziono.
Dopiero badania genetyczne wykazały, że odnalezione szczątki należą do zaginionej kilka tygodni wcześniej Katarzyny Z. Śledczy nie mieli wątpliwości, że mają do czynienia z okrutnym morderstwem, jakiego w polskiej kryminalistyce nigdy wcześniej i jak teraz wiemy, nigdy później, nie było. Ruszyły gorączkowe poszukiwania sprawcy oskórowania Kasi. Mimo wysiłków śledztwo zostało umorzone w 2000 roku z powodu niewykrycia sprawcy. Umorzone, ale nie zapomniane. Przejęli je policjanci z krakowskiego Archiwum X i po latach, w 2017 roku, Kraków niespodziewanie obiegła lotem błyskawicy informacja, że ten który zamordował i oskórował 23–latkę został zatrzymany. Poniżej dalsza część artykułu.
Polecany artykuł:
Okazał się nim być 52–letni Robert J., zamieszkały na Kazimierzu, nieopodal dzisiejszej kładki ojca Bernatki. Mężczyzna usłyszał zarzuty i w 2020 roku stanął przed sądem. Sąd pod przewodnictwem sędzi Beaty Marczewskiej w całości wyłączył jawność procesu, a 14 września ogłosił wyrok uznając oskarżonego Roberta J. za winnego zabójstwa Katarzyny Z. i zbezczeszczenia jej zwłoki. Mężczyzna usłyszał wyrok dożywocia.
Uzasadnienie wyroku nie było jawne i dopiero po roku od ogłoszenia wyroku obrońcy Roberta J. otrzymali pisemne uzasadnienie. Złożyli od niego odwołanie. Wnieśli apelację, w której domagają się uniewinnienia Roberta J. W rozmowie z "Super Expressem" adwokat Łukasz Chojniak podnosił, że proces jego klienta w Sądzie Okręgowym był prowadzony w sposób nierzetelny, sędzia uniemożliwiła przesłuchanie niektórych świadków, była nieobiektywna i z góra założyła, że Robert J. jest winny.
Także ojciec Roberta J. wierzy w niewinność swojego syna. – Ja wiem, że on jest niewinny – powiedział Józef J. Na dzisiejszej (17 kwietnia) rozprawie skład sędziowski zdecydował, że proces będzie toczył się w sposób jawny. Sąd dopuścił do udziału w rozprawie także przedstawicieli dwóch organizacji społecznych – Court Watch i Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Polecany artykuł: