Mieczysław P. czuł się pokrzywdzony przez system, bo - jak nam się udało ustalić - starał się o uwłaszczenie drogi, która przechodzi przez środek jego pola. - Zgodnie z informacjami posiadanymi przez gminę działka, będąca przedmiotem sporu, stanowi drogę dojazdową co najmniej od 1874 r., stanowiąc mienie wiejskie Sołectwa Sieraków - mówi nam Małgorzata Góralik-Piętka, sekretarz gminy Dobczyce.
Rodzina P. w 2017 roku złożyła w tej sprawie wniosek do sądu. Dwa lata później sąd wydał jednak postanowienie, niekorzystne dla pana Mieczysława. Mężczyzna chciał, żeby wszyscy dowiedzieli się o krzywdzie, jaka go spotkała. Dlatego przyjechał pod Sejm starym rowerem z teczką dokumentów w ręce.
- Syn nam nie powiedział ani gdzie jedzie, ani co zamierza zrobić - mówi nam Genowefa Poznańska (82 l.), mama pana Mieczysława. Przyznaje, że syn załamał się, gdy dowiedział się o sądowym postanowieniu. - Ta droga od zawsze była nasza, syn nie uznał wyroku sądu, drogę zaorał - dodaje pani Genowefa. - Zawsze był małomówny i zamknięty w sobie, modlę się, by wyzdrowiał, ta droga nie jest warta jego życia - dodaje zrozpaczona matka.
Mieczysław P. nie został jeszcze przesłuchany, obecnie znajduje się w śpiączce farmakologicznej. Dopiero gdy zostanie z niej wybudzony będzie mógł opowiedzieć dlaczego zdecydował się na tak desperacki krok.
Polecany artykuł: