Jako pierwszy o sprawie poinformował kilkanaście dni temu "Tygodnik Podhalański". Na zmianę lokalizacji miał naciskać sam Jacek Kurski - prezes publicznego nadawcy. Impreza miała zostać przeniesiona m.in. ze względu na wrażenia wizualne - pod Wielką Krokwią zmieści się mniej osób, więc w obiektywie kamer i ujęć z lotu ptaka będzie widać, pozornie więcej osób aniżeli na rozległej Równi Krupowej - wynikało z analizy tekstu TP.
Wątpliwości i obawy w sprawie organizacji gigantycznej imprezy pod Wielką Krokwią miał m.in. Tatrzański Park Narodowy.
- Otrzymaliśmy zawiadomienie o tej imprezie. Nie ukrywamy, że budzi to nasz niepokój. Zgłosiliśmy uwagi do Ministerstwa Środowiska. Należy jednak poczekać na rozwój wypadków. W tej chwili jest za wcześnie, by komentować te plany - napisali przedstawiciele TPN na Twitterze.
Niespodziewana zmiana lokalizacji
Tymczasem w czwartkowych "Wiadomościach" poinformowano, że "Sylwester TVP ma łączyć, a nie dzielić", dlatego ostatecznie zdecydowano o ponownej zmianie lokalizacji i organizacji imprezy na Równi Krupowej. "Wiadomości" za zamieszanie obarczyły Komitet Obrony Demokracji oraz redaktora naczelnego Tygodnika Podhalańskiego.
- Pojawiły się obawy, że będą podejmowane próby zakłócania przygotowania do imprezy oraz samego jej przebiegu. A Sylwester Marzeń łączy, a nie dzieli i stąd decyzja o przeniesieniu imprezy w miejsce, w którym ostatnio wspólnie witaliśmy Nowy Rok - zapowiedział w głównym wydaniu serwisu informacyjnego Michał Adamczyk.
W materiale pokazano wizualizacje, jak mogłaby wyglądać impreza pod Wielką Krokwią oraz skrytykowano "wąską grupę przeciwników". Przypomnijmy, że pod petycją przeciw organizacji Sylwestra Marzeń pod Wielką Krokwią podpisało się ponad 28 tysięcy osób.
Polecany artykuł: