Krakowski magistrat przekazał szpitalowi pięć ocieplanych budek dla kotów, dzięki czemu zwierzęta będą mogły przetrwać zimę. Opieka nad zwierzętami będzie elementem terapii w szpitalu. Wcześniej pacjenci angażowali się w inne formy pomocy zwierzakom, na przykład poprzez wolontariat w schronisku.
- Wszelkie elementy takiej pracy terapeutycznej, pomocy innym, odpowiedzialności, którą trzeba wziąć za zwierzę, działają leczniczo, prozdrowotnie - tłumaczy dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Babińskiego Anna Depukat. Zdaniem lekarzy kontakt z kotami pomoże oswoić lęki i da poczucie bliskości. - Nasi pacjenci są często osobami, które mają kłopoty w relacyjności, dużo lęków związanych z relacją z drugim człowiekiem. Od takiej pracy terapeutycznej, związanej z opieką nad tymi najsłabszymi, czyli zwierzakami, zależy to, jak [pacjenci] się poczują - dodaje Depukat.
Zobacz też: Ubrała koszulkę z napisem „Auschwitzland”. Krakowska prokuratura prowadzi postępowanie ws. włoskiej neofaszystki
W opinii terapeutów ze szpitala Babińskiego koty kojarzą się pacjentom z domem. Oczywiście nie każdy lubi ich towarzystwo, dlatego zwierzętami opiekują się ochotnicy. A tych nie brakuje. - Nasi pacjenci zbierają się dla kotów na jedzonko, gdy jeden kot był chory, zbieraliśmy na jego leczenie, dopytują się. To jest cały taki rytuał wychodzenia codziennego, sprawdzania, czy mają pełno w miseczkach, czy są zdrowe - mówi terapeutka Dobromiła Olewicz.
Polecany artykuł:
Zobacz też: Kolejni mundurowi biorą L4. „Czerwonka” dopadła strażaków w Małopolsce
Jak tłumaczy Olewicz, obecność kotów może również pomóc przywrócić osobom z chorobami psychicznymi naturalny cykl dnia. - Czas jest dosyć względnym pojęciem. Natomiast kot jest rano głodny, w południe głodny i wieczorem i wymaga pewnych czynności, nakarmienia czy wyczesania starej sierści - tłumaczy Olewicz i zaznacza, że niektóre zwierzaki są głodne częściej niż tylko trzy razy na dobę. - Niektóre są stale głodne! Mamy taką jedną kotkę, która ile razy się wychodzi, tyle razy ona takie teatrum odstawia, że prawie kona z głodu, co oczywiście nie jest prawdą, bo jest najgrubszym kotem - śmieje się terapeutka.
A jak wyglądają budki, które trafiły na teren szpitala? - Są bardzo eleganckie. Maja przedsionek, wiatrołap z taką zasłonką, żeby im zimno nie wiało, mają wentylację, są ocieplone styropianem - wymienia rzecznik prasowy placówki Maciej Bóbr.
Lekarze zaznaczają, że w przyszłości chcieliby wprowadzić również terapię przy pomocy królików, ale to dopiero przyszłą wiosną.
Czytaj też: Kraków: Uprowadzili go sprzed siłowni, nacięli ucho i palce. Od rodziny zażądali okupu
Posłuchaj materiału Bartka Plewni, reportera Radia ESKA: