Tatry. TOPR poleciał po pijanego 40-latka z Wielkopolski
Najpierw interweniowali ratownicy TOPR, zaalarmowani przez turystów ze szlaku na Czerwone Wierchy. Świadkowie donosili o mężczyźnie, który zrezygnował z podbijana szczytu i na Małołączniaku (2096 metrów, Tatry Zachodnie), zaczął się awanturować i schodzić w dół po łańcuchach. Był tak pijany, że ludzie martwili się o jego zdrowie i życie!
Zobacz też: Kraków. KRAKSA dwóch tramwajów na skrzyżowaniu. Aż kabina pękła! Spore utrudnienia [ZDJĘCIA]
Po pseudoturystę ratownicy TOPR polecieli śmigłowcem, ale to nie był koniec problemów. Wypity alkohol uzbroił delikwenta w pokłady agresji, co prawda - jak zaznaczają policjanci z Zakopanego - do rękoczynów nie doszło, ale ratownicy i tak nie mieli łatwej roboty. Zlecieli z nim na lądowisko TOPR w Zakopanem, gdzie czekali już mundurowi. Rozbrykanym turystą okazał się 40-latek z Wielkopolski. Towarzystwo policjantów skutecznie go uspokoiło i razem z nimi zaczekał na przyjazd... swojej żony!
- [...] takie zachowanie w naszej ocenie jest naganne. Ostatecznie, bo ustalaniu personaliów został przekazany pod opiekę najbliższych. Podejmujemy coraz więcej interwencji wobec turystów, którzy za nic mają porządek, bezpieczeństwo i służby ratunkowe! Apelujemy o rozsądek! Picie alkoholu w górach może mieć katastrofalne skutki - puentują interwencję zakopiańscy policjanci.