Czteroosobowa grupa turystów z Łotwy i Indii utknęła w sobotę (18 września) na Orlej Perci. O zdarzeniu późnym wieczorem zostali powiadomieni ratownicy TOPR, którzy musieli sprowadzić obcokrajowców w najbardziej niebezpiecznego szlaku w Tatrach. Cudzoziemcy znajdowali się pomiędzy Żlebem Kulczyńskiego a Zadnim Granatem. W górach panowały wówczas fatalne warunki pogodowe. Padał deszcz, było zimno, a widoczność ograniczała mgła. Słabo zorientowani w topografii Tatr turyści nie mieli szans na samodzielny powrót w bezpieczne miejsce. Sobotnią akcję na Orlej Perci opisali w swojej kronice ratownicy TOPR. Z tej relacji wynika, że z Murowańca do Żlebu Kulczyńskiego wyruszyło dwóch członków TOPR, natomiast na Halę Gąsienicową wyjechała siedmioosobowa ekipa ratowników. Turyści zostali odnalezieni około godz. 2.00 w nocy.
PRZECZYTAJ: Wadowice. Chuligański atak na biuro B. Szydło. Padły mocne oskarżenia
Obcokrajowcy znajdowali się w kiepskim stanie. Byli przemoknięci i zziębnięci. Z centrali TOPR wyruszyła do nich kolejna ekipa ratowników, która zapewniła im pakiety grzewcze i dodatkowe ubrania. Po ubraniu i ogrzaniu, rozpoczęto sprowadzanie turystów na Halę Gąsienicową, gdzie dotarli oni około godz. 8.40. A jaki był powód zabłądzenia cudzoziemców w Tatrach? Okazało się, że słabo orientując się w topografii zaufali oni nawigacji satelitarnej, która z Doliny Pięciu Stawów poprowadziła ich do Zakopanego najkrótszą drogą: przez Kozi Wierch, Żleb Kulczyńskiego, Granaty i Halę Gąsienicową. Nie posiadając odpowiedniego wyposażenia, ani przygotowania do wędrówki w trudnych warunkach atmosferycznych cudzoziemcy nie mieli szans na samodzielne pokonanie takiej trasy.