Tatry. Śmierć 68-latka. Ratownicy krytykują turystów. Chodzi o ten znak
Pomyłka turystów w Tatrach w czasie akcji ratowania życia 68-latka zwróciła uwagę członków TOPR. W swoim wpisie z wtorku, 12 listopada, wracają oni do zdarzeń jeszcze z minionego tygodnia. Jak relacjonują, w czwartek, 7 listopada, do centrali Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie od towarzyszy 68-letniego mężczyzny, u którego doszło do zatrzymania krążenia. Cała grupa znajdowała się na czarnym szlaku w okolicy Waksmundzkiego Potoku.
Na miejsce niezwłocznie wysłano śmigłowiec TOPR, ale część turystów przebywająca na Rusinowej Polanie niepotrzebnie podniosła ręce do góry. Utworzyli oni w ten sposób literę "y" - czyli przekazując ratownikom, że to oni potrzebują de facto pomocy - zamiast litery "n", która w tym przypadku oznacza "nie" (od angielskich "yes" i "no"). To sprawiło, że załoga śmigłowca miała problem ze zlokalizowaniem miejsca, w którym znajduje się 68-latek.
Reanimacja poszkodowanego. Mężczyzna zmarł
Do momentu ich przybycia resuscytację krążeniowo-oddechową prowadziły towarzyszące mu osoby, które dla odmiany otrzymały pochwałę od ratowników.
- Ratownicy po zlokalizowaniu miejsca zdarzenia, przejęli czynności resuscytacyjne i śmigłowcem przetransportowali turystę do szpitala w Zakopanem. Turysta mimo wysiłku bardzo wielu osób zmarł z szpitalu - czytamy na profilu facebookowym "Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe - TOPR".