Kim jest Grzegorz P.?
42–letni Grzegorz P. nie miał stałego zatrudnienia, na lewo robił tatuaże. Sam zresztą miał wytatuowane niemal całe ciało.
– Byłem z nim kiedyś na kursie doszkalającym z urzędu pracy, paskudnie odnosił się do prowadzącego - mówi nam pan Adam z Kozłowa. Dodaje, że wszyscy trzymali się od niego z daleka. Nie było tajemnicą, że bił swoja partnerkę.
– Rodzina miała tzw. niebieską kartę. Przez kilkanaście lat razem mieszkali, w końcu mężczyzna wyprowadził się od swojej partnerki i w 2019 roku procedura niebieskiej karty wygasła. W marcu tego roku jednak znowu otrzymaliśmy zgłoszenie o znęcaniu się nad 35–latką. Wszczęto w tej sprawie dochodzenie– informuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.
– Ta tragedia wisiała w powietrzu, ten mężczyzna był bardzo agresywny, znęcał się nad swoją kobietą, jednak ona mu wybaczała i tak w kółko. Baliśmy się go – mówią nam sąsiedzi. Są wstrząśnięci sobotnią tragedią. Grzegorz P. zamordował niewinnego chłopca, który przyszedł do jego syna Wiktora. Chłopcy się przyjaźnili.
Grzegorz P. ( 42 l.) został zatrzymany przez policjantów tuż po tragedii. Na widok funkcjonariuszy w sposób teatralny próbował popełnić samobójstwo. Jednak tylko lekko ranił się w szyję.