Przypadające 5 lutego wspomnienie św. Agaty z Katanii, dziewicy i męczennicy, nie jest świętem nakazanym, dlatego tego dnia katolicy nie mają obowiązku uczestniczenia we mszy św. Niemniej z imieninami Agaty jest związana pewna, mocno już zapomniana tradycja. 5 lutego w kościołach święci się chleb, wodę i sól. Skąd się wziął ten rytuał i jakie ma znaczenie? To wyjaśnia archidiecezja krakowska.
Żyjąca w III wieku po Chrystusie św. Agata była męczennicą, która zapłaciła życiem za odrzucenie zalotów rzymskiego dygnitarza ze względu na złożone śluby czystości. Rozczarowany namiestnik Sycylii skazał ją na śmierć, po której młoda kobieta została otoczona lokalnym kultem. Mieszkańcy Katanii jej wstawiennictwu przypisywali ocalenie miasta przed tragicznymi skutkami wybuchu wulkanu.
– Rok po jej śmierci wybuchła Etna. Rozżarzona lawa zagrażała miastu. Wtedy mieszkańcy Katanii wzywali wstawiennictwa męczennicy i posłużyli się jej welonem, wynosząc go między miasto a morze lawy. Wtedy ono ocalało, w czym wierzący widzieli szczególne działanie Pana Boga przez wstawiennictwo św. Agaty, którą przyzywano – wyjaśnia ks. dr Ryszard Kilanowicz, liturgista i ceremoniarz archidiecezji krakowskiej.
Od tamtej pory Agata z Katanii zaczęła uchodzić za świętą chroniącą przez niszczycielskim działaniem ognia, a w rocznicę jej śmierci zwyczajowo święci się chleb, sól oraz wodę. Poświęcone produkty mają powstrzymywać płomienie, o czym świadczy między innymi polskie przysłowie: "Chleb i sól św. Agaty od ognia ustrzeże chaty".
– W dniu św. Agaty błogosławiono pieczywo, sól i wodę. Pobłogosławione kawałki chleba rzucano w ogień, gdy był pożar, prosząc, aby wiatr odwrócił pożar w przeciwnym kierunku. Wrzucano w niego także sól i pobłogosławioną w tym dniu wodę, aby go ugasić lub opanować. Karmiono nimi także bydło, chroniąc je przed zarazą – opisuje ks. Kilanowicz.
Wiarołomstwo krakowian doprowadziło do katastrofy
Z postacią św. Agaty wiąże się również legenda dotycząca Krakowa. Kilkaset lat temu święta miała się przyczynić do uratowania miasta przed pożarem.
– Prawdopodobnie w 1455 r., według historii, niedaleko Bramy Grodzkiej wybuchł potężny pożar. Było to gdzieś w okolicach kościoła św. Idziego. Legenda głosi, że miasto od pożaru uratowała stara żebraczka, która wrzuciła w płomienie sól św. Agaty, co sprawiło, że ogień zgasł – wyjaśnia ks. Ryszard Kilanowicz.
W dowód wdzięczności za uratowanie Krakowa mieszczanie mieli ufundować kościół św. Agaty. Świątynia jednak nigdy nie powstała i do dzisiaj św. Agata nie jest patronką żadnego kościoła w Krakowie. Według legendy karą za to wiarołomstwo było spalenie miasta w trakcie potopu szwedzkiego.