Kiedy Tosia miała 4 miesiące, miewała kilkadziesiąt a nawet kilkaset napadów padaczki dziennie. Wszystkie rzeczy, których do tej pory się nauczyła, cofały się po takim napadzie. Rodzice zabrali ją na badania, które nie pozostawiły złudzeń - dziewczynka ma głęboki niedosłuch. Ma też problemy ze wzrokiem.
Przy dziewczynce trzeba być cały czas. Jej ataki padaczkowe zmieniają formę - czasami są drobne, niemal niewidoczne, a czasami są tak agresywne, że dziewczynka wymiotuje. Lekarze zgodnie mówią, że Tosia cierpi na jakąś chorobę genetyczną. Jaką i jak z nią walczyć? Wciąż nie wiadomo. W Niemczech jest klinika, która specjalizuje się w leczeniu neurochirurgicznym padaczki lekoopornej. Badania są przeprowadzane na innym stopniu zaawansowania, niż w Polsce.
Znajomi rodziców Antosi wspólnymi siłami stworzyli książkę "PrzyTulanki", z której dochód jest przeznaczony w całości na leczenie dziewczynki. Ambasadorami tej akcji zostali już między innymi Michał Rusinek czy Joanna Jabłczyńska. Potrzeba ponad 50 tysięcy złotych, aby Tosia mogła pojechać do kliniki Schon w Niemczech. Na ich zebranie rodzice dziewczynki mają czas tylko do 6 maja.
Pomóc można na kilka sposobów:
kupując książkę "PrzyTulanki" na stronie https://przytulankidlatosi.pl/
wspierając zbiórkę na siepomaga: https://www.siepomaga.pl/tosia-stepien
przeznaczając na rzecz Tosi swój 1%: w formularzu PIT należy wpisać KRS 0000382243 a w rubryce 'Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%' "1422 pomoc dla Antosi Stępień"