Dwaj mężczyźni wskoczyli do stawu po żwirowisku w Brzegach. Jeden z nich utonął
Sezon letni jeszcze się nie zaczął, a w Małopolsce już doszło do utonięcia. W poniedziałek (16 maja) w pożwirowym stawie w Brzegach (powiat wielicki) zginął 28-letni mężczyzna. Wraz ze swoim 30-letnim kolegą, wskoczył on do zbiornika wodnego, żeby się ochłodzić. Niestety kąpiel w miejscu niedozwolonym zakończyła się tragicznie. Po przepłynięciu kilkudziesięciu metrów 28-latek zaczął krzyczeć i zniknął pod wodą. Na ratunek wezwano strażaków z Wieliczki i Krakowa, w tym grupę płetwonurków. To właśnie ci ostatni wyciągnęli topielca na brzeg. Natychmiast przystąpiono do resuscytacji, jednak w tym przypadku na ratunek było już za późno. Mężczyzna zmarł mimo wysiłku ratowników.
Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Wieliczce pod nadzorem wielickiej prokuratury wyjaśniają okoliczności oraz przyczynę utonięcia mężczyzny. Mundurowi podkreślają, że w tym miejscu obowiązuje zakaz kąpieli. Lokalne stawy to dawne wyrobiska żwiru, obecnie zalane wodą i bardzo głębokie oraz niebezpieczne.
PRZECZYTAJ: Legalne picie alkoholu na bulwarach wiślanych w Krakowie? Część mieszkańców jest oburzona
Najczęstsze przyczyny utonięć
Wielu tragedii związanych z korzystaniem z atrakcji wodnych można uniknąć. Konieczne jest jednak stosowanie się do zasad bezpieczeństwa. Według policji najczęstszymi przyczynami utonięć są:
- Brak umiejętności pływania.
- Brawura, przecenianie swoich sił i umiejętności pływackich.
- Pływanie w stanie nietrzeźwym. Alkohol powoduje zaburzenia zmysłu, równowagi i orientacji!
- Niedocenianie niebezpieczeństwa w wodzie.
- Pływanie w miejscach zabronionych.
- Skoki "na główkę" do wody w nieznanym miejscu.
- Pływanie obok statków, barek i łodzi motorowych, w pobliżu śluz i zapór wodnych.
- Siadanie na rufie kajaku lub na burcie łodzi.
- Nieumiejętność postępowania w przypadku wywrócenia się kajaka lub łodzi.
- Lekkomyślna zabawa polegająca na wrzucaniu innych do wody oraz zanurzaniu osób pływających.
ZOBACZ: Obrzydliwy pająk spacerował po bloku w Krakowie. Mieszkańcy z niedowierzaniem wyglądali przez okna