Spis treści
- Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Prokuratura zaostrza zarzuty
- Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Podejrzani się tłumaczą
- Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Co tam się stało?
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Prokuratura zaostrza zarzuty
Prokuratura Okręgowa w Krakowie przedstawiła w sprawie tragedii w Bukowinie Tatrzańskiej zarzuty trzem osobom. Chodzi o dwóch właścicieli wypożyczalni nart - Tomasza Ż. i Łukasza M., a także wykonawcę konstrukcji Piotra W. Pierwotnie prokuratorski zarzut popełnienia samowoli budowlanej usłyszał tylko pierwszy z nich, który przyznał się wówczas do winy. Teraz zarzuty zostały jednak rozszerzone i zmienione.
Jak podała w poniedziałek prokuratura, wszyscy mężczyźni usłyszeli zarzuty "popełnienia przestępstw polegających na nieumyślnym sprowadzeniu zdarzenia zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób i mieniu wielkich rozmiarów, mającego postać zawalenia się budowli, którego skutkiem była śmierć trzech osób oraz odniesienie obrażeń (...) przez kolejnego pokrzywdzonego".
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Podejrzani się tłumaczą
Wszyscy trzej podejrzani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów, a jeden z nich odmówił składania wyjaśnień. Zastosowano wobec nich środki zapobiegawcze, m.in. w postaci poręczenia majątkowego oraz zakazu opuszczania kraju. W przypadku uznania winy grozi im do pięciu lat pozbawienia wolności.
Śledczy cały czas rozpatrują także wątek dotyczący budowy i użytkowania wypożyczalni sprzętu narciarskiego i działania Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Sprawa do krakowskiej prokuratury, na mocy decyzji tutejszego prokuratora regionalnego, została przekazana z Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
Tragedia w Bukowinie Tatrzańskiej. Co tam się stało?
Przypomnijmy, że do koszmarnej tragedii doszło w poniedziałek, 10 lutego 2020 roku, w Bukowinie Tatrzańskiej. Silny podmuch wiatru zerwał dach z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego na parkingu przy górnej stacji wyciągu narciarskiego Rusiń-Ski. Konstrukcja przefrunęła kilkadziesiąt metrów i przygniotła cztery osoby - matkę oraz jej dwie córki, a także 16-letniego chłopca, którzy przyjechali na ferie z Warszawy.
Śmierć na miejscu poniosła 52-letnia kobieta i jej 15-letnia córka Klara. Druga córka zmarłej kobiety, 21-latka w bardzo ciężkim stanie została przewieziona do szpitala w Nowym Targu, gdzie zmarła wieczorem tego samego dnia. Kolejny poszkodowany to 16-latek, który z urazami głowy i stłuczeniem barku trafił do szpitala w Zakopanem. Chłopak jest spokrewniony z ofiarami wypadku.