Zakopiańscy śledczy nie tracą czasu. Jeszcze we wtorek, 11 lutego przesłuchali męża i ojca tragicznie zmarłych kobiet oraz dwóch świadków. Ustalili też, kto jest właścicielem gruntu i dzierżawcą budki ze sprzętem. To mieszkańcy Podhala.
Nie wiedzą jednak, kto inwestował w wypożyczalnię. To właśnie na nim spoczywa bowiem obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa obiektu.
- Wiemy, kto był właścicielem terenu i kto był dzierżawcą. Z umowy dzierżawy nie wynika jednak jasno, kto był inwestorem tej wypożyczalni - mówi prokurator Barbara Bogdanowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Zakopanem.
Naczepa stoi na stoku co najmniej od 3 lat. Mimo że, jako tymczasowy obiekt budowlany, powinna zostać usunięta po 180 dniach.
- Wypożyczalnia sprzętu narciarskiego była postawiona nielegalnie, a jej konstrukcja była wykonana niefachowo - mówi Jan Kęsek z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Zakopanem.
Śledztwo w głównej części dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci trzech osób oraz uszkodzenia ciała czwartego poszkodowanego. Prokuratorzy badają też wątek złamania prawa budowlanego. Na razie nikt nie usłyszał żadnych zarzutów. Niewykluczone jednak, że stanie się to już wkrótce. Właścicielom wadliwej konstrukcji może grozić do pięciu lat więzienia. Po tragedii wójt gminy ogłosił dwudniową żałobę.
Polecany artykuł: