Bukowina Tatrzańska. Widział śmierć żony i dwóch córek. "To będzie mi towarzyszyć do końca życia"
Jak informuje program "Uwaga" emitowany na antenie TVN, zbliża się koniec sprawy śmiertelnego wypadku, do którego doszło na stoku w Bukowinie Tatrzańskiej w lutym 2020 r. W poniedziałek, 13 czerwca, przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu zapadnie w tej sprawie wyrok. Trzy kobiety zmarły w wyniku obrażeń, po tym jak uderzył w nie dach z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego - ranny w wyniku zdarzenia został również 16-letni chłopak. Śmierć na miejscu poniosła 52-letnia Katarzyna K. i jej 15-letnia córka, natomiast jej 21-letnia siostra została ciężko ranna i zmarła później w szpitalu. Ofiarom towarzyszył na nartach pan Paweł - mąż 52-latki i ojciec dziewczyn: Wiktorii i Klary. Mężczyzna do tej pory nie pogodził się ze śmiercią bliskich w wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej, a od tamtego czasu stroni od ludzi i na ogół spędza czas sam w domu.
Dalsza część tekstu pod galerią ze śmiertelnego wypadku na stoku w Bukowinie Tatrzańskiej.
- Cały czas mam przed oczami ten zerwany dach. Przelatuje nade mną, a potem ścina żonę i dzieci, a po chwili ich bezwładnie leżące ciała. Tego widoku nigdy nie zapomnę, to będzie mi towarzyszyć do końca życia, to jest najtrudniejsze. Ciężko jest mi zaglądać do albumów ze zdjęciami. Filmów wspólnych nie puszczam w ogóle, bo jest to dla mnie zbyt ciężkie. Minęły ponad dwa lata, a to wciąż ponad moje siły - mówi "Uwadze" pan Paweł.
Czytaj też: Libiąż. Obywatel Hiszpanii miał zadźgać 21-latka! Kilka osób zatrzymanych [ZDJĘCIA, WIDEO]
Oskarżeni ws. śmiertelnego wypadku na stoku w Bukowinie Tatrzańskiej to trzej mężczyźni: właściciele prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego: Tomasz Ż. i Łukasz M. i właściciela firmy budowlanej, która wykonała konstrukcję, Paweł W. Wszyscy przerzucają winę za zdarzenie na siebie nawzajem. Prokuratura w Nowym Sączu zażądała dla nich kary po dwa lata więzienia i zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego w łącznej kwocie 3 mln złotych. Śledczy chcą, by kara miała charakter prewencyjny.
Dalsza część tekstu pod galerią z procesu oskarżonych ws. wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej.
- Tu prędkość wiatru nie miała kluczowego znaczenia. Stawiając taki obiekt, trzeba było zdawać sobie sprawę, że to nie może stać. Gdyby konstrukcja była postawiona prawidłowo, to by nie doszło do tragedii. Przyczyną zdarzenia była zła konstrukcja dachu. Inwestorów nie interesowały względy bezpieczeństwa. Wykorzystano tu stare materiały budowlane, była to prowizorka – podkreślał w mowie końcowej prokurator Wojciech Konstanty.
Jak informuje "Uwaga", oskarżeni to nie wszystkie osoby, jakie mogły ponieść odpowiedzialność za wypadek na stoku w Bukowinie Tatrzańskiej. Prokuratura prowadziła również postępowanie w sprawie niedopełnienia obowiązków przez pracowników Powiatowej Inspekcji Nadzoru Budowlanego w Zakopanem. Choć zakończyło się one umorzeniem, śledztwo wykazało, że w działaniu inspekcji było wiele nieprawidłowości. Tymczasem pan Paweł nie był na żadnej rozprawie dotyczącej wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej, z powodu którego jego żona i córki poniosły śmierć - nie będzie go też na poniedziałkowym ogłoszeniu wyroku.
Dalsza część tekstu pod galerią z pogrzebu ofiar wypadku w Bukowinie Tatrzańskiej.
- Nie widzę żadnej skruchy u tych, którzy odpowiadają przed sądem. Pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji i nie wiem, czy ten wyrok cokolwiek zmieni. Czym innym jest kara, a czym innym to, jak ja będę funkcjonował, bo to wiele w moim życiu nie zmieni - mówi "Uwadze" mężczyzna.