Początkowo podejrzewano, że młody mężczyzna oblał się benzyną, a potem podpalił. Jednak tę wersje wyklucza ojciec Łukasza Ć. który w momencie tragedii także przebywał w domu. – Łukasz nagle zaczął się palić, przybiegłem do niego do pokoju, cała ręka mu płonęła. Podejrzewam, że mógł zapalić się od świeczki, która paliła się w pokoju, gdy odpalał od niej papierosa – opowiada Ryszard Ć. Jest wstrząśnięty. To on ugasił syna. – Potem poszliśmy spać. Następnego dnia rano obudził mnie kolega, który do nas przyszedł w odwiedziny. To on zobaczył Łukasza leżącego w trawie przed domem – dodaje ojciec poparzonego 19–latka. Jak relacjonuje pan Ryszard, jego syn był przytomny. – Powiedział do mnie: pomóż mi, tato.
To właśnie wtedy panowie zawiadomili służby ratunkowe. Po poparzonego 19-latka przyleciał helikopter LPR. Jak opowiada nam ojciec, według jego informacji chłopak został przetransportowany do Lublina. – Nie wiem, w jakim jest stanie, mam nadzieje, że przeżyje i wróci do zdrowia – mówi Ryszard Ć. Mężczyzna mieszka w Kozłowie z synem od sześciu lat. Wcześniej mieszkał w Nowej Hucie, ale wrócił w rodzinne strony po wielu latach. Łukasz jest jego jedynym dzieckiem.