Tragedia w przedszkolu w Zabierzowie. 4-letni chłopiec utonął w studni
Jak to możliwe, że na przedszkolnym placu zabaw była głęboka, pełna wody i niezabezpieczona studnia? Dlaczego nikt wcześniej nie zainteresował się śmiertelnym niebezpieczeństwem, czyhającym na dzieci? Dlaczego musiało zginąć 4-letnie dziecko? Na te pytania od wczoraj próbują sobie odpowiedzieć mieszkańcy Zabierzowa. Ci, z którymi rozmawialiśmy nie mogli powstrzymać łez. Inni, roztrzęsieni, przychodzili na miejsce tragedii. Do późnych godzin wieczornym w miejscu, gdzie utonął mały Marek, pracowali śledczy.
ZOBACZ TEŻ: Czteroletni chłopiec wpadł do zbiornika z wodą. Maluszka nie udało się uratować!
O godzinie 15 na numer alarmowy zadzwoniła jedna z opiekunek, nadzorujących zabawę przedszkolaków z dramatyczna informacją, że do studni prawdopodobnie wpadł 4-latek. Pierwsi na miejsce przyjechali strażacy. – Po przybyciu na miejsce, okazało się, że rzeczywiście mamy do czynienia z dzieckiem, które wpadło do zbiornika z wodą. Do tego zbiornika był utrudniony dostęp i pierwsze działania polegały na tym, że zrobiono dostęp, tak by dorosła osoba mogła się tam dostać. Jeden ze strażaków Państwowej Straży Pożarnej wskoczył do tego zbiornika, po kilku zanurkowaniach w wodzie wyczuł ciało dziecka, zanurkował jeszcze raz i wyciągnął – powiedział Paweł Majda, dowódca tej trudnej akcji.
Mimo wysiłków ratowników, 4-letni chłopiec zmarł. Przedszkole w Zabierzowie mieści się na parterze bloku mieszkalnego. Od ponad roku dzieci miały do dyspozycji plac zabaw położony naprzeciwko budynku. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, plac zabaw ma należeć do przylegającej do niego stadniny koni, a przedszkole miało go dzierżawić.
– To nie jest studzienka kanalizacyjna. To jakiś zbiornik, który kiedyś służył na gromadzenie wody lub innej cieczy. Jest dość dużej średnicy, około 6 metrów. Na samym środku tego zbiornika jest nieduży właz w kształcie kwadratu ok 40x40 cm. Było od góry zabezpieczone takim a'la kominem. Nie było to szczelnie przykryte. Była takie dwie ściany z boku betonowe na których był daszek, ale pod spodem było przejście pod tym, mogła mała drobna osoba przejść pod tym daszkiem. Ten zbiornik znajdował się na terenie, gdzie był zorganizowany plac zabaw dla dzieci – powiedział dowódca akcji, zapytany o studzienkę w której utonął przedszkolak. Właściciel przedszkola nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Do sprawy będziemy wracać.
Listen on Spreaker.