Zakradły się do zagrody i rozszarpały owce
Psy zakradły się do obory, gdzie mieszka stado owiec. Jak mówi ich właściciel, drzwi były zamknięte.
– Musiały je łapą otworzyć, to są bardzo mądre zwierzęta. Od razu pobiegły do drugiej zagrody i tam się zaczęło – mówi góral.
Potem było już tylko gorzej. W sumie padły 33 owce, w tym małe jagniątka. – Trzy dni po nich płakałem, piękne były – mówi w rozmowie z SuperExpressem.
Gospodarzowi udało się schwytać jednego z psów. – Ten husky to nawet nie był agresywny, atakował drugi, a potem szybko uciekł – dodaje.
Policjanci dość szybko szybko namierzyli właściciela sprawców pogromu. Zrobili to dzięki...mikrochipowi, który miał husky. Na nim były zapisane dane wraz z numerem telefonu właściciela. Mężczyzna rozpoznał swojego psa. Policjantom tłumaczył, że uciekł mu w nocy. Drugi zdążył wrócić do domu przed przyjazdem funkcjonariuszy. Mężczyzna został ukarany mandatem 250 złotych.
– Przyjął mandat karny i zobowiązał się do zadośćuczynienia pokrzywdzonemu za jego stratę – poinformowało biuro prasowe policji.
