Ponad 30 ratowników szukało 38-latka. W tym czasie mężczyzna spał
Olbrzymiego stracha napędził swoim znajomym 38-letni mężczyzna z Kielc, który w niedzielę (17 października) schodząc ze szczytu Luboń Wielki w Beskidzie Wyspowym odłączył się od grupy. Turysta nie poinformował nikogo o swoich planach, a dodatkowo nie zabrał ze sobą telefonu komórkowego, przez co nie można się było z nim skontaktować. Zaniepokojeni znajomi 38-latka zgłosili jego zaginięcie. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, w akcji poszukiwawczej brało udział ponad 30 osób, w tym ratownicy Grupy Podhalańskiej GOPR, policjanci z Nieetatowej Grupy do Działań Poszukiwawczych działającej przy nowotarskiej komendzie, a także funkcjonariusze z Rabki-Zdroju. Podczas działań wykorzystano między innymi quady oraz psy tropiące. Na szczęście finał tej historii jest szczęśliwy, a zaginionemu wcale nie groziło niebezpieczeństwo. Odnalazł się on... w łóżku jednego z hoteli w Rabce-Zdroju, gdzie spał odpoczywając po trudach związanych z górską wycieczką.
PRZECZYTAJ: Tragiczny wypadek w Barwałdzie Górnym. Nie żyje pasażerka pijanego motocyklisty
- Przypominamy i apelujemy - wychodząc w góry nigdy nie należy zbaczać z wyznaczonych szlaków i odłączać się od grupy. Zawsze należy zadbać o odpowiednie wyposażenie, w tym naładowany telefon komórkowy. Nie narażajmy się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Tym, co przede wszystkim powinniśmy zabrać to zdrowy rozsądek - apeluje za pośrednictwem PAP Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.