Uczniowie płakali po maturze z języka polskiego. Nie wiedzieli, co to jest synkretyzm
Tegoroczna matura z języka polskiego na poziomie rozszerzonym jest powodem ogromnych kontrowersji. Poszło przede wszystkim o tematy wypracowań. Uczniowie dostali dwie możliwości do wyboru:
- Synkretyzm w literaturze i jego rola w utworach literackich.
- Jak w utworach literackich kreowana jest przestrzeń i jaka jest funkcja takich kreacji w danym utworze?
Tymczasem okazało się, że wielu maturzystów nie wiedziało co oznacza słowo synkretyzm, stąd mieli problem z napisaniem rozprawki. Niektórzy opuszczali salę egzaminacyjną ze łzami w oczach, wiedząc, że nie zdali matury. W sieci rozgorzała dyskusja, czy tematy powinny być tak sformułowane, że nieznajomość jednego słowa w praktyce powoduje oblanie egzaminu. Poniżej dalsza część artykułu.
Nauczyciel Roku grzmi w mediach społecznościowych. "Matura do zmiany natychmiast"
Do sprawy w mediach społecznościowych odniósł się Marcin Zaród, anglista z V LO w Tarnowie i Nauczyciel Roku 2013. - Co to u diabła jest synkretyzm? Ja pierniczę, matura do zmiany natychmiast - napisał belfer. - Spotkałem się z tym terminem parę razy w życiu, sprawdzałem znaczenie (to pamiętam) ale nie było mi ono nigdy dla NICZEGO potrzebne więc zgodnie z wszelkimi prawidłami działania mózgu nigdy tego głęboko nie zapamiętałem. Nie jestem zawodowym krytykiem literackim, więc to nie moja branża, a wieszanie całej matury na znajomości jednego słowa to durnota. Serio musimy to robić najbardziej rozjechanemu rocznikowi w dziejach ostatnich lat edukacji? Może zanim zaczniemy szukać kolejnych psychiatrów i psychologów dziecięcych dla szkół można by dla odmiany przestać te dzieci na każdym kroku kopać. Trochę tak jak z tymi skinami, którzy uratowali staruszkę bo przestali ją kopać - dodał Marcin Zaród.