Tabliczki pojawiły się między innymi przy drogach na ul. Opolskiej, Wrocławskiej i al. 29-Listopada. Ich dość lakoniczna i tajemnicza treść informuje o zgnilcu amerykańskim pszczół - bardzo zaraźliwej chorobie, która atakuje larwy tych zwierząt. Jedynym skutecznym sposobem na walkę z chorobą jest spalenie ula wraz z mieszkającymi w nim pszczołami.
Jest to choroba bakteryjna. Bakterie tworzą przetrwalniki, które mogą być niebezpieczne nawet przez 40 lat. Idea zwalczania sprowadza się do tego, żeby unicestwić wszystko, co może się przyczynić do rozprzestrzeniania tej choroby. W praktyce oznacza to spalenie uli oraz pszczół. Wszystko po to, by uchronić inne pasieki.
Zobacz też >>> Kraków: 30 złotych za trzy godziny. Horrendalne stawki w strefie płatnego parkowania [CENNIK]
Jest to choroba zwalczana z urzędu, a rodziny pszczele nie podlegają leczeniu. Zgodnie z ustawą o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczania chorób zakaźnych zarażone pszczoły należy spalić, a następnie przeprowadzić dwukrotne przesiedlanie, dezynfekcję uli i sprzętu. Choroba wywołana przez zgnilec amerykański nie jest groźna dla ludzi - informuje Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Krakowie.
Ognisko zapalne zostało zlokalizowane w jednej z pasiek na krakowskim Zwierzyńcu, w związku z tym w promieniu kilku kilometrów wprowadzono tzw. "obszar zapowietrzony". Teraz Powiatowy Lekarz Weterynarii sprawdzi pasieki objęte strefą kontroli. W tym czasie obowiązuje zakaz sprzedaży pszczół oraz miodu.