W dzikim szale rzucił się na żonę. Złamał jej czaszkę i chciał ją otruć
Do dzisiaj mieszkańcom Podhala trudno zrozumieć, jak mogło dojść do czegoś takiego pomiędzy dwiema osobami, które kiedyś przysięgały sobie dozgonną miłość. 2 października 2020 r. na parkingu przy ul. Sikorskiego w Nowym Targu została odnaleziona zakrwawiona kobieta ze śladami ciężkiego pobicia. Nowotarżanka trafiła do szpitala, gdzie stwierdzono u niej między innymi pękniecie kości czaszki. Z kolei w zaparkowanym nieopodal samochodzie znajdowało się ciało jej męża. Wezwane na miejsce zdarzenia służby próbowały jeszcze ratować nieprzytomnego mężczyznę, lecz reanimacja nie przyniosła żadnego skutku. Poszkodowany zmarł.
Wkrótce okazało się, że para wcale nie padła ofiarą napaści bandytów. Między małżonkami doszło do awantury zakończonej tragedią. Stroną agresywną był mężczyzna. W dzikim szale rzucił się on na swoją żonę i zaczął okładać ją pięściami. Działał z niezwykłą brutalnością, ale jeden fakt świadczy o tym, że chęć zrobienia krzywdy małżonce nie wynikała tylko z gwałtownego i niespodziewanego wybuchu agresji. Wszystko było zaplanowane! Mężczyzna usiłował zabić żonę, wlewając jej do ust truciznę. Do najgorszego nie doszło, ponieważ kobieta zaczęła się bronić, a podczas szarpaniny nastąpiło coś zupełnie nieoczekiwanego.
Chciał zabić żonę, ale dostał ataku serca. W aucie znaleźli zwłoki mężczyzny
Agresywny mąż przeliczył się. Napaść na żonę kosztowała życie jego samego. Podczas ataku na kobietę mężczyzna nieoczekiwane zaczął słabnąć i tracić siły. Okazało się, że doznał ataku serca, którego nie przeżył. Dzięki temu zbiegowi okoliczności jego ofiara zdołała opuścić samochód i cała zakrwawiona została znaleziona na parkingu. Na miejsce wezwano medyków, którzy podjęli próbę reanimacji jej nieprzytomnego męża. Na nic się ona zdała. Mężczyzna zmarł na miejscu tragicznego zdarzenia. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok prokuratura potwierdziła, że napastnik umarł z przyczyn naturalnych.