W Kopenhadze istnieje Instytut Badań nad Szczęściem, którego dyrektor twierdzi, że Duńczykom robi się weselej na duszy, kiedy zapalają świeczkę. Im więcej świeczek, tym więcej radości. Nie każdemu jednak humor poprawia płonący knot. Polacy posiadają predyspozycje do smutku: melancholijnego, narodowego, ale też całkiem zwykłego, codziennego smutku szarych blokowisk. Właśnie dlatego powstało specyficzne miejsce, w którym można się podzielić swoim smutkiem.
Zobacz też: Barometry wariują! Ciśnienie idzie mocno w górę. Jego wpływ może nam dać się mocno we znaki!
Polecany artykuł:
W starej baszcie w Dworku Białoprądnickim zaaranżowano dwa pomieszczenia. W pierwszym jest prawdziwe laboratorium. Na stole można znaleźć fiolki z napisem: tęsknota, bezradność, ból, cierpienie itd. Każdy może pomieszać w specjalnych probówkach uczucia, które mu towarzyszą. Z probówką udaje się do drugiego pomieszczenia. Tam na środku ruin baszty jest ustawiona czara goryczy. Za pomocą specjalnego urządzenia nasza "smutna" probówka ląduje w czarze. Ma to być symbol pozbywania się negatywnych uczyć.
Jak mówią artystki: "- Stworzyliśmy muzeum smutku, bo było nam po ludzku smutno. Chciałyśmy skumulować nagromadzone emocje, wyabstrahować z życia, wycisnąć niczym ekstrakt i przedstawić w najczystszej postaci - po to, by się nim podzielić. Jako kuratorki staramy się przełożyć na język wystaw to, co niematerialne, a jednocześnie silnie odczuwalne. Instytucjonalizacja pomaga w uporządkowaniu, ujednoliceniu znaczeń i oswojeniu tego co nieoczywiste. W tym wypadku, ma to mieć charakter katartyczny".
Czytaj też: Janusz i Grażyna? A może Brajan? Sprawdźcie, najczęściej nadawane imiona w Małopolsce w I połowie 2018 roku!
Dzielmy się smutkiem, może zrobi nam się po tym trochę lżej. Muzeum można odwiedzać codziennie w godzinach otwarcia Dworku Białoprądnickiego. Wstęp na wystawę jest bezpłatny.
Posłuchaj o smutnym muzeum: