W nocy z wtorku na środę po raz pierwszy wyłączono oświetlenie uliczne w Krakowie. Egipskie ciemności zapanowały w stolicy Małopolski pomiędzy północą a godziną czwartą nad ranem. Taką decyzję podjął Zarząd Dróg Miasta Krakowa.
Jak argumentują urzędnicy, decyzja wynika ze znacznego spadku nocnego przemieszczania się mieszkańców miasta, ale nie ukrywają, że zmiana przyniesie oszczędności w budżecie.
- Oświetlenie będzie wyłączane nocami - od północy do czwartej rano, czyli wtedy, kiedy ludzi na ulicach nie ma i nie działa komunikacja zbiorowa. Wybraliśmy takie godziny, w których jeszcze nie rozpoczęły się podróże ludzi na pierwsze zmiany do pracy, a już po tym, gdy ludzie zdążą wrócić z popołudniowych zmian lub załatwić wczesnonocne sprawy - komentuje Michał Pyclik z ZDMK.
Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu zaznacza, że wyłączenie latarni pozwoli zaoszczędzić około 20 tysięcy złotych na dobę - a pieniądze będzie można przekazać na inne, bardziej potrzebne cele.
Warszawa krytykuje Kraków
Rozwiązanie wprowadzone w Krakowie nie przypadło do gustu władzom Warszawy, która skrytykowała Kraków, argumentując w rozmowie z portalem Wawa Info, że wyłączenie oświetlenia prowadzi do niebezpiecznych sytuacji.
- Warszawa nie ma tego w planach. Ludzie pracują również w nocy, a takie rozwiązanie powoduje sytuacje niebezpieczne. Bezpieczeństwo mieszkańców jest najważniejsze. Gdy dojdzie do wypadku, np. potrącenia pieszego, kto poniesie za to odpowiedzialność? Nie oszczędzamy na bezpieczeństwie ludzi - podkreśla Karolina Gałecka, rzecznik prasowa Urzędu m. st. Warszawy w rozmowie z portalem Wawa Info.
Koronawirus w Krakowie i Małopolsce. Najnowsze informacje:
Czytaj Super Express bez wychodzenia z domu. Kup bezpiecznie Super Express KLIKNIJ tutaj