Wszystko rozegrało się krótko po tym jak 14-letni Wojtek i jego rodzice wrócili z wakacji.
- Węża zostawiliśmy pod opieką starszej córki, ale ona o nim zapomniała i Dave gdzieś się schował - wspomina pan Tomek, ojciec nastolatka którego pasją są płazy i gady. Domownicy nie mogli odnaleźć węża, przekopywali wszystkie zakamarki domu, ale nie byli zaniepokojeni, bo wąż często się chował.
- Zrobiliśmy wielkie pranie, jak to po wakacjach. Pralka trochę tańczyła przy wirowaniu bo stara, więc poszedłem ją trzymać - relacjonuje pan Tomek. - Patrzę, a wąż wychodzi spod spodu. Wszedł pod bęben, już się cieszyliśmy że w końcu go znaleźliśmy, ale jak syn go wyjął byliśmy zdruzgotani. Wąż cały był poraniony, jelita miał na wierzchu, porozrywaną skórę - wspomina.
Na szczęście trafili do specjalisty. Weterynarz Seydou Diarra, specjalizuje się w małych zwierzętach i gadach i podjął wyzwanie. - Nie sądziłem, że to się uda, próbowałem, bo rodzina była w rozsypce - opowiada. - Rana była rozległa, szew cały na wierzchu - wylicza. Jednak upór doktora i starania rodziny przyniosły efekt. Dziś po pralce wąż Dave ma tylko szarą bliznę, a jego właściciele nie mogą się nachwalić talentu krakowskiego weterynarza. - No i wreszcie kupiliśmy nową pralkę - żartują.