Jak informuje Tygodnik Podhalański, toprowski "Sokół" od rana zwozi ratowników, którzy wyszli z jaskini. Akcja ratunkowa trwała całą noc. Brało w niej udział 26 ratowników, w tym toprowcy z Polski i Słowacji, ratownicy grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego z Państwowej Straży Pożarnej w Krakowie oraz ratownicy górniczy, którzy przywieźli ze sobą specjalistyczną kamerę wykorzystywaną w ratownictwie górniczym.
Wciąż nie udało się nawiązać kontaktu z uwięzionymi grotołazami. Warunki, w jakich przebywają, są bardzo trudne. W jaskini panuje temperatura 4 stopni Celsjusza. Grotołazom grozi hipotermia.
Polecany artykuł:
Grotołazi przebywają w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach już 4 dni. Akcja ratunkowa trwa od soboty wieczór. O uwięzionych grotołazach służby powiadomili pozostali uczestnicy wyprawy, którym udało się wydostać z jaskini. Z ich relacji wynika, że przez pierwsze godziny był kontakt z uwięzionymi. Stan zdrowia grotołazów był dobry, ale nie mogli oni wrócić o własnych siłach. Mężczyźni utknęli ok. 400-500 metrów pod ziemią.
- Usiłowali odkryć nowe ciągi korytarzy. W Tatrach oznacza to wchodzenie do coraz węższych korytarzy. Kiedy usiłowali powrócić, trafili na zalany fragment - wyjaśnia Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
Do Jaskini Wielkiej Śnieżnej weszło 6 osób, dwie z nich zdecydowały się na eksplorację dalej położonych korytarzy. Drogę powrotu odcięła im jednak woda, która zalała korytarz. Jak poinformował Jan Krzysztof, naczelnik TOPR, w dotarciu do grotołazów mają być wykorzystywane ładunki pirotechniczne, które poszerzą korytarz i umożliwią transport poszkodowanych.
Naczelnik TOPR przyznał w czasie niedzielnej konferencji, że akcja może potrwać wiele dni, a nawet tygodni. Jaskinia Wielka Śnieżna to największa i najgłębsza jaskinia w Tatrach. Długość odkrytych korytarzy sięga prawie 24 km. Trwająca akcja ratunkowa może być najtrudniejszą w historii polskiego ratownictwa tatrzańskiego.