Na pomysł pomocy krakowskim szpitalom wpadła Natalia Wiśniowska. Po prostu zadzwoniła do szpitala dziecięcego, z pytaniem, co mogłoby się im przydać. - Zna pani jakieś krawcowe? - usłyszała. Okazało się, że w związku z pandemią na oddziałach szpitalnych brakuje najbardziej podstawowego sprzętu ochronnego, bo wszelkie rezerwy przekazywane są na oddziały zakaźne.
Tak w jedną noc powstała grupa na Facebooku "Maseczki dla krakowskich medyków", która po trzech dniach liczy 4000 członków. Jedni szyją, inni dowożą gotowe maseczki do placówek w potrzebie.
- W sobotę 50 sztuk trafiło do szpitala im. Żeromskiego, wczoraj dostarczyliśmy 150 maseczek do szpitala dziecięcego. Na odbiór czeka 1000 kolejnych - opowiada Natalia. O transport się nie martwi, zgłosiło się już ponad stu kierowców chętnych do pomocy. - Maseczki nie chronią przed koronawirusem, ale przydadzą się na innych oddziałach. Są szyte ze 100 procentowej bawełny, to ważne by przeszły sterylizację w wysokiej temperaturze - podkreśla.
Przeczytaj także: Testy na koronawirusa SARS-CoV-2
Autorka akcji "Maseczki dla krakowskich medyków" zaprasza chętnych do pomocy o kontakt przez stronę. - Mamy opracowaną logistykę, znamy zapotrzebowanie konkretnych placówek. Bez sensu, żeby każdy woził maseczki indywidualnie do szpitala i się narażał - podkreśla.
W akcję włączyły się także zakłady karne. - Więźniowie uszyją do 8 tys. maseczek na dobę - zapewnia wiceminister Michał Wójcik.