Wiśniowa: Zadała babci śmiertelny cios. Co dalej z 14-latką?

"Zobaczyłam mamę leżącą na progu domu, w którym mieszkała wraz z synem, synową, wnuczką i wnukiem" – opowiada nam pani Beata i pokazuje miejsce w którym znalazła mamę. To wyłożony płytkami ganek, z którego wchodzi się do salonu. Znajdują się tu także schody prowadzące na górę. Córka nieżyjącej kobiety wciąż jest w szoku. - Usłyszałam krzyki, pobiegłam zobaczyć co się stało. Zobaczyłam mamę a na niej siedzącą moją bratanicę z nożem w ręku. Usłyszałam jak mówi: "Skończę to co zaczęłam"- relacjonuje pani Beata. Jak dodaje, udało jej się odciągnąć Patrycję. Podejrzewa, że być może uniemożliwiła jej zadanie kolejnych ciosów.

– Podejrzewam, że Patrycja mogła schodzić z góry, a na dole natknęła się na mamę. Czy wtedy padło jakieś słowo, które rozpętało awanturę? Nie wiem? – mówi. To właśnie pani Beata wezwała pomoc. Niestety, życia jej mamy nie udało się uratować. Prokuratura zabezpieczyła na miejscu dowody, przesłuchała świadków.

– Dziś Prokuratura Rejonowa prowadząca postępowanie przekazała do Sądu Rodzinnego w Myślenicach akta w tej spawie – mówi nam Janusz Hnatko, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Na tym kończy się rola prokuratury, teraz o wszystkich dalszych czynnościach i losie Patrycji będzie decydował sąd, który będzie prowadził postępowanie przeciwko nieletniej.

Tymczasem Patrycja D. została umieszczona w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym. Co jej grozi? Wachlarz możliwości jest szeroki. Zgodnie z ustawą o postępowaniu w sprawach nieletnich sąd może udzielić upomnienia nieletniemu, zobowiązać do naprawienia wyrządzonej szkody, przeproszenia, wykonania pracy na rzecz pokrzywdzonego (…)ustanowić nadzór kuratora, organizacji młodzieżowej lub społecznej, umieścić nieletniego w młodzieżowym ośrodku wychowawczym, rodzinie zastępczej, zakładzie poprawczym.

Tata Patrycji w rozmowie z Super Expressem opowiada, że córka to spokojna i raczej zamknięta w sobie dziewczynka. Z kolei jej ciocia dodaje, że unikała rodzinnych spotkań, być może była wstydliwa. Rodzina ma w okolicy dobrą opinię. Jednak jej członkowie przyznają, że był konflikt pokoleniowy, a starsza pani miała być impulsywna. Policja nie była jednak wzywana do interwencji.

– Nigdy w tej rodzinie nie było żadnych zgłoszeń ani interwencji – mówi Sebastian Gleń, rzecznik prasowy KWP w Krakowie.