Do zdarzenia na nowo wyremontowanym torowisku doszło w poniedziałkowe popołudnie, dzień po oddaniu nowego torowiska. Wybity z szyn tramwaj przejechał ponad 11 metrów po asfalcie. Co było przyczyną zdarzenia? Nie wiadomo, bo żadna z miejskich jednostek nie chce za nie wziąć odpowiedzialności.
Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa stanowczo zaprzecza doniesieniom, mówiącym, że tramwaj wykoleił się z powodu wad szyn.
- My mamy jasne stanowisko potwierdzone dokumentami, którymi dysponujemy, że to torowisko było torowiskiem nowym, spełniało wszystkie normy. Wszystkie parametry tego torowiska byłe spełnione, więc na pewno wykolejenie nie było winą torowiska - tłumaczy Pyclik.
Do winy nie przyznaje się również krakowskie MPK, na które padł cień podejrzenia. Marek Gancarczyk, rzecznik przewoźnika informuje, że po wykolejeniu tramwaj został dokładnie przebadany.
- W wyniku tego badania jednoznacznie komisja uznała, że wszystkie parametry i kół i wózków są spełnione, nie ma tu żadnego problemu, który mógłby powodować wykolejenie się tego tramwaju - komentuje Gancarczyk.
Torowisko do Bronowic od początku nie ma szczęścia. Pierwszy kurs zainaugurował kurs linii nr 4 z Bronowic Małych w kierunku Wzgórz Krzesławickich. Kurs był obsługiwany przez tramwaj "Krakowiak", który postanowił zepsuć się na inauguracyjnym kursie na przystanku Teatr Bagatela.