Po wyłączeniu w drugiej połowie kwietnia latarni ulicznych krakowscy policjanci odnotowują wzrost liczby drobnych przestępstw. Więcej jest kradzieży, w tym rowerów czy włamań do piwnic.
- Odnotowaliśmy o pięć kradzieży więcej, sześć kradzieży rowerów więcej, mieliśmy o jedną kradzież pojazdu więcej, podobnie z kradzieżą z włamaniem. Wzrosła też liczba włamań do piwnic - wylicza Piotr Szpiech z krakowskiej policji.
Piotr Szpiech, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Krakowie podkreśla, że z tych statystyk nie powinno się wyciągać zbyt daleko idących wniosków - te dotyczą bowiem całej doby, bez podziału na dzień i noc. Funkcjonariusz przyznaje, że w tym samym czasie policjanci zanotowali również spadek liczby niektórych przestępstw - chodzi m.in. o bójki i pobicia, zatrzymano też mniej nietrzeźwych kierujących.
Z kolei Michał Pyclik z Zarządu Dróg Miasta Krakowa wyjaśnia, że urzędnicy przyglądają się sytuacji i być może niebawem na ulicach znów zrobi się jasno.
- Będziemy decyzję podejmowali na dniach, czy wprowadzamy jakieś zmiany, czy też nie. Ważnym momentem będzie na nowo uruchomienie obiektów gastronomicznych, które może znacząco wpłynąć na natężenie ruchu nocnego w mieście - tłumaczy Pyclik.
Przypomnijmy, że decyzja ta podyktowana jest oszczędnościami i zanikiem życia nocnego w związku epidemią koronawirusa. Miasto zyskuje 20 tysięcy złotych dziennie na wyłączaniu latarni pomiędzy północą a czwartą nad ranem.