Wypadek z udziałem Beaty Szydło
W lutym 2017 roku w Oświęcimiu doszło do wypadku kolumny rządowej z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło. Jak ustalili śledczy, kierowca fiata seicento 22-letni Sebastian K., przepuścił pierwszy pojazd i skręcił, uderzając w samochód, którym podróżowała Beata Szydło. Rządowa limuzyna uderzyła następnie w drzewo.
Sebastian K. usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku. Opinie biegłych jednoznacznie wskazały jako winnego 22-latka, choć ten konsekwentnie nie przyznawał się do winy. W toku śledztwa okazało się, że kolumna rządowa nie była właściwie oznakowana. Samochody miały włączone jedynie sygnały świetle, ale nie dźwiękowe.
Prokuratura zaproponowała warunkowe umorzenie postępowania. Sebastian K. miałby przejść okres próby wynoszący 1 rok i zapłacić 1,5 tysiąca zł nawiązki. Oskarżony nie zgodził się jednak na takie warunki. Wobec tego 27 lipca 2018 roku sąd zadecydował, że sprawa trafi na rozprawę główną.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ruszył proces w sprawie wypadku kolumny Beaty Szydło w Oświęcimiu. Dziś sąd wysłuchał Sebastiana K.
Wyrok
Proces w pierwszej instancji toczył się przed sądem rejonowym w Oświęcimiu od 16 października 2018 roku. Dzisiaj (9 lipca) zapadł wyrok w tej sprawie. Sąd warunkowo ją umorzył i zobowiązał oskarżanego do wypłaty nawiązki na rzecz Beaty Szydło oraz kierowcy rządowej limuzyny, który ucierpiał w wypadku. Każdej z tych osób kierowca fiata seicento musi wypłacić po jednym tysiącu złotych.
- Sebastian Kościelnik nienależycie obserwował jezdnie w trakcie manewru. Kolumna BOR nie miała statusu pojazdów uprzywilejowanych. Kolumna naruszyła przepisy, przecinając podwójną linię ciągłą. Audi, którym poruszała się premier miało włączone niebieskie światła błyskowe. Z zeznań świadków wynika, ze pojazdy nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych - tak wynika z zeznań znacznej liczby świadków - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Agnieszka Pawłowska.
Wyrok nie jest prawomocny, strony mogą złożyć od niego apelację do sądu drugiej instancji.