Mieszkaniec Krakowa wyprowadzony w kajdankach z wesela własnej siostry. Rodzina pana młodego nie szczędziła mu gorzkich uwag
Mieszkaniec Krakowa Adam P. z pewnością nie wspomina dobrze wesela swojej siostry. Impreza odbyła się w sierpniu 2020 r. Jak podaje portal Love Kraków, mężczyzna został wyprowadzony z imprezy przez mundurowych, którzy skuli go kajdankami i osadzili w policyjnej izbie zatrzymań. Po incydencie świąteczna atmosfera zupełnie wyparowała, zabawa szybko się skończyła, a rodzina pana młodego nie szczędziła gorzkich słów po adresem jego szwagra. Powodem zatrzymania było prokuratorskie postanowienie o poszukiwaniu Adama P. w związku z rzekomo popełnionym przestępstwem. Kilkanaście dni wcześniej mężczyzna miał bowiem zostać przyłapany na prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu, a następnie nie stawić się w komisariacie, gdzie miały zostać z nimi przeprowadzone czynności w tej sprawie.
Na policyjnym "dołku" spędził 16 godzin. Funkcjonariuszom tłumaczył, że ktoś się pod niego podszył i podał jego dane. Podejrzewał swojego młodszego brata, z którym nie utrzymywał kontaktu. Taka wersja zdarzeń jest prawdopodobna, ponieważ w trakcie zatrzymania pijanego kierowcy policjanci nie zweryfikowali podanych przez niego personaliów, tylko przyjęli na wiarę złożone przez niego oświadczenie.
Adam P. postanowił domagać się w sądzie rekompensaty za doznaną krzywdę. Najpierw sąd rejonowy uznał jego zatrzymanie za bezzasadne, z kolei później sąd okręgowy stwierdził, że umieszczenie mężczyzny w rejestrze osób poszukiwanych wynikało z błędu organów ścigania. Adam P. chciał 17 tysięcy złotych zadośćuczynienia, jednak sąd przyznał mu 8 tys. zł, czyli 500 zł za każdą godzinę spędzoną w izbie zatrzymań. Sąd przyznał również, że spektakularne zatrzymanie podczas wesela utrudniło mężczyźnie udowodnienie własnej niewinności w oczach innych uczestników imprezy. Wyrok jest prawomocny.