Fikcyjne szczepienia w Zabierzowie. Za pieniądze wystawiają certyfikaty
Wystawianie za pieniądze certyfikatów szczepienia przeciw COVID-19 osobom, które w rzeczywistości nie przyjęły szczepionki odbywa się na ogromną skalę - twierdzą dziennikarze Faktów TVN: Wojciech Bojanowski oraz Olga Orzechowska, którzy przygotowali materiał na temat fikcyjnych szczepień w klinice w Zabierzowie pod Krakowem. Po uzyskaniu informacji, że w tej placówce mają miejsce fałszywe szczepienia, reporterka Faktów wzięła udział w prowokacji i sama spróbowała zdobyć certyfikat szczepień bez przyjęcia preparatu. Najpierw umówiła się na wizytę u kosmetyczki, pełniącej funkcję "rekruterki", która wyjaśniła jej, w jaki sposób przebiega procedura fałszywych szczepień. Następnie dziennikarka udała się na samo szczepienie i - jak twierdzi - nikt jej nawet nie ukuł, ani nawet nie wziął szczepionki do ręki. Kobiecie naklejono natomiast plaster sugerujący, że została ona zaszczepiona. Za fałszywe szczepienie dziennikarka zapłaciła 900 złotych.
PRZECZYTAJ: Akcja CBA w Małopolsce. Siedem osób zatrzymanych za korupcję i wyłudzanie pieniędzy
Autorzy materiału o pseudoszczepieniach w Zabierzowie przyznają, że zaskoczyła ich skala tego procederu. W trakcie dwudniowej sesji, wydany niezgodnie z prawem certyfikat szczepienia przeciw COVID-19 mogło otrzymać nawet 800 osób. W pozyskiwanie "klientów" było zaangażowanych szereg pośredników, pobierających wynagrodzenie za swoje usługi. Co więcej, certyfikat można było załatwić sobie nawet zdalnie, bez pojawiania się na fikcyjnym szczepieniu w Zabierzowie.
- Jestem zdruzgotany tym, co zobaczyliśmy. Udało nam się spojrzeć na taką siatkę, która zajmuje się rekrutowaniem tych ludzi, zarabiając przy okazji naprawdę bardzo duże pieniądze. Wiemy, że funkcjonowały listy, w ramach których ludzie mieli przyjść na szkolenie, na ognisko i na tych listach miały być osoby, które miały być "szczepione" objawowo i bezobjawowo. Objawowo to znaczy, że musiały się pojawić na miejscu, a bezobjawowo to znaczy, że ktoś na przykład był w Gdańsku, a w tym samym czasie w Zabierzowie był "szczepiony" - powiedział Wojciech Bojanowski, współautor materiału o pseudoszczepieniach w Zabierzowie.