Czwartek, 22 sierpnia 2019 roku zapisał się jako jeden z najtragiczniejszych w historii polskich Tatr. Dzień zapowiadał się pięknie, dlatego wielu turystów postanowiło wybrać się w najwyższe polskie góry. Było około 13, gdy pogoda diametralnie się zmieniła, a na horyzoncie było widać nadchodzącą burzę. Wędrownicy zlekceważyli jednak sygnały dawane przez naturę i nadal wspinali się m.in. na Giewont.
Około godziny 13:25 piorun uderzył w skały i łańcuchy w pobliżu krzyża na Giewoncie. To właśnie wtedy wiele osób zostało porażonych, gdy trzymali się metalowych łańcuchów. Prąd przepłynął też po mokrych skałach. Część turystów upadła z dużej wysokości, doznając złamań i stłuczeń. Poza tym, w wyniku uderzenia pioruna, kamienie różnej wielkości odprysnęły, raniąc kilka kolejnych osób.
Gdy się ocknęłam, wokół mnie leżało pełno ludzi. Myślałam, że nie żyją
Łączny bilans tragicznej burzy w Tatrach to pięć ofiar śmiertelnych (dwie kobiety w wieku 24 i 46 lat, dwoje dzieci w wieku 10 lat oraz turysta po stronie słowackiej). Poszkodowanych zostało aż 157 osób, z czego stan wielu był ciężki, zagrażający życiu.
Akcja ratownicza trwała kilka godzin i prowadzona była w wyjątkowo trudnych warunkach. Ranni byli zwożeni z gór śmigłowcami Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, TOPRu i policji. Hospitalizowanych było łącznie 56 osób. W Zakopanem ogłoszona została żałoba, uruchomiono też sztab kryzysowy. Po zdarzeniu rozpoczęła się ogólnokrajowa dyskusja dot. zachowania turystów w górach w czasie burzy.