Zabójstwo w Białym Dunajcu
Ciało 14-letniego chłopca znaleziono w hotelu na terenie Białego Dunajca. Ofiara leżała na łóżku z poderżniętym gardłem. Do sprawy błyskawicznie zatrzymano 45-letniego ojca denata. Mężczyzna przebywał tam z trójką dzieci (3, 7 i 14 lat). Gdy na śniadaniu nie pojawił się 14-latek, jego tata tylko wzruszył ramionami i powiedział, że "nie wie gdzie jest". Mężczyzna zachowywał się irracjonalnie.
- Mężczyzna w chwili zatrzymania był trzeźwy. Na miejscu zdarzenia prowadziliśmy czynności mające za zadanie ustalenie wszelkich okoliczności i przyczyn tego tragicznego zdarzenia realizowane pod nadzorem prokuratury
- mówił rzecznik komendy policji w Zakopanem Roman Wieczorek.
Zwrot akcji w sprawie podejrzanego o zabójstwo w Białym Dunajcu
Nasi dziennikarze ustalili, że w chwili zatrzymania, gdy 45-latek siedział skuty w policyjnym radiowozie miał naprzemiennie "śmiać się histerycznie", a także krzyczeć, że jest "Bogiem". Krzyczał do funkcjonariuszy, że nie mają pojęcia, kim jest. Wyraźna zmiana w jego zachowaniu nastąpiła w piątek (23 sierpnia). Podczas posiedzenia aresztowego, mężczyzna przyznał się do winy.
W trakcie tego posiedzenia ten mężczyzna zaczął mówić. Przyznał się. Mówił też o okolicznościach, w jakich dokonał tego czynu. Ze względów na dobro śledztwa nie będę jednak zdradzała tego, co nam powiedział
- powiedziała prokurator Justyna Rataj-Mykietyn, rzeczniczka prasowa nowosądeckiej prokuratury okręgowej, cytowana przez onet.pl.
45-latek został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Trafi na oddział szpitalny aresztu śledczego, gdzie będzie obserwowany przez lekarzy. Istnieje podejrzenie, że mężczyzna cierpi na zaburzenia psychiczne. Dwoma jego synami zaopiekowali się pracownicy opieki społecznej. Do sprawy będziemy wracać w kolejnych materiałach.
Galeria ze zdjęciami: Zabójstwo w Białym Dunajcu. Nie żyje 14-latek