19 sierpnia 2017 roku Dominik P. pił piwo wraz z kolegami przed sklepem monopolowym. W pewnym momencie doszło do sporu z inną grupą mężczyzn i bójki. W trakcie szamotaniny oskarżony zadał 33-latkowi kilka ciosów nożem. Kiedy obaj mężczyźni upadli na ziemię, oskarżony zorientował się, że 33-latek krwawi. Wtedy uciekł, zabierając ze sobą nóż. W domu dokładnie umył ręce, aby pozbyć się śladów krwi. Następnie wrócił na miejsce zdarzenia i obserwował, jak znajomi pokrzywdzonego udzielają mu pomocy.
Kolega zaatakowanego 33-latka wezwał pogotowie. Lekarz stwierdził zgon mężczyzny.
25-letni Dominik P. konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Złożył wyjaśnienia, w których podał, że to pokrzywdzony zaczął go prowokować słownie. Twierdził, że działał w obronie własnej. Zasłaniał się niepamięcią co do szczegółów zajścia.
Wyjaśnienia Dominika P. są jednak sprzeczne ze zgromadzonym materiałem dowodowym, a przede wszystkim z zeznaniami świadków, którzy wskazali, że to oskarżony zaatakował 33-latka i że to on miał ze sobą nóż.
Oskarżony nie był wcześniej karany sądownie. Teraz grozi mu kara od ośmiu lat pozbawienia wolności do dożywocia.
Czytaj też:
>>> Tragiczny wypadek pod Krakowem. Metalowa konstrukcja przygniotła mężczyznę