Syn zabił rodziców

Podwójne zabójstwo w Krakowie. Halina błagała swojego syna Piotra o życie. On krzyczał: "Co ja zrobiłem?!"

2024-06-21 11:48

Wstrząsające szczegóły dotyczące podwójnego zabójstwa w Krakowie! Z relacji mieszkańców krakowskiej Olszy wynika, że 38-letni mężczyzna bezlitośnie dobił swoich rodziców, mimo że błagali go o oszczędzenie życia. - Błagała syna, żeby ich nie zabijał. To była chwila - powiedziała "Gazecie Wyborczej" sąsiadka zabitej pary. Halina i Zbigniew uchodzili za spokojnych, religijnych ludzi. Ich syn Piotr nie cieszył się natomiast dobrą opinią wśród mieszkańców osiedla. Po zbrodni miał krzyczeć "co ja zrobiłem".

Podwójne zabójstwo w Krakowie. Małżeństwo zginęło z rąk syna

Mieszkańcy spokojnego dotychczas osiedla na krakowskiej Olszy jeszcze długo będą wstrząśnięci tym, co stało się tam w czwartkowy poranek, 20 czerwca. Na jednej z klatek schodowych policja znalazła ciała dwojga osób: kobiety i mężczyzny w wieku około 60 lat. Para była małżeństwem. Nikt nie miał wątpliwości, że Halina i Zbigniew nie zmarli śmiercią naturalną, lecz zostali zamordowani. Bezpośrednio po zdarzeniu zatrzymany został 38-letni mężczyzna. Policja nie chciała komentować stopnia pokrewieństwa pomiędzy ofiarami, a zatrzymanym, lecz sąsiedzi jasno wskazali, że zatrzymanym jest syn zabitego małżeństwa - Piotr. W przeciwieństwie do swoich rodziców nie cieszył się on dobrą opinią. 

Piotr w przeszłości miał się zachowywać agresywnie. Z kolei jego matka Halina była bardzo lubiana na osiedlu. Mieszkańcy kojarzyli ją między innymi z religijności i nietypowego hobby polegającego na rowerowych wyjazdach na pielgrzymkiPoniżej dalsza część artykułu.

Piotr dobił matkę, mimo że błagała go o życie. Krzyczał "co ja zrobiłem"

Z relacji przekazanych "Gazecie Wyborczej" przez mieszkańców Olszy wynika, że sąsiedzi słyszeli krzyki wydobywające się z mieszkania Haliny i Zbigniewa. Wówczas na miejsce została wezwana policja. Bezpośrednio interweniował też jeden z sąsiadów, który próbował powstrzymać Piotra. W tym celu wrócił się nawet po miotłę, przy pomocy której wytrącił z rąk 38-latka narzędzie zbrodni. To jednak nie zahamowało obłędu, który pchnął syna do jednej z najokrutniejszych zbrodni jakie można sobie wyobrazić, czyli do zabicia własnych rodziców. Na nic zdały się również krzyki Haliny, która błagała syna o litość.

- Pani Halinka wybiegła z domu. Słychać było, jak krzyczała, żeby jej pomóc. Błagała syna, żeby ich nie zabijał. To się działo tuż pod ich drzwiami. Dosłownie chwilę. Myśmy naprawdę myśleli, że oni przeżyją. Przecież takie tragedie to się dzieją w telewizji, a nie u nas, na normalnym, zwykłym osiedlu - powiedziała "Gazecie Wyborczej" jedna z sąsiadek zabitego małżeństwa.

Po zbrodni Piotr jakby przejrzał na oczy. 38-latek miał być przerażony i krzyczeć "co ja zrobiłem". Być może dopiero wówczas zdał sobie sprawę z tego, co się stało. Motyw zabójstwa wciąż pozostaje nieznany. Śledczy prawdopodobnie będą musieli zwrócić się do biegłych o opinię na temat poczytalności zatrzymanego mężczyzny. 

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?
Zabił matkę i siostrę, a później uciekł z Polski. Przełom w sprawie Mirosława M.
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki