7 maja w nocy Paweł Pyś, zawodowy kierowca TIR–a, przyjechał do Krakowa z ładunkiem.
- Jak nigdy, właśnie tego dnia byłam niespokojna. Wysłałam mu sms-a, czy wszystko w porządku. Paweł oddzwonił o 3.15 nad ranem. Potwierdził, że wszystko jest dobrze. To była nasza ostatnia rozmowa - opowiada nam pani Marzena, jego partnerka.
Ok. 9 rano na parkingu przy stacji benzynowej przy ul. Śliwiaka znaleziono martwego mężczyznę.
- Nie mamy pojęcia co się stało. Widziałam ciało Pawła przed sekcją. Był spuchnięty, miał krwiaka na twarzy i rany na rękach. Wyglądał, jakby został pobity - relacjonuje nam zrozpaczona kobieta.
Dodaje, że ubranie, które jej zwrócono, było całe we krwi.
- Nawet nie wiem czy ktoś je zbadał - mówi dalej.
Paweł nie miał wrogów. Był jedynakiem.
- Nie wiem jak zginął mój syn, wygląda na to, że został zamordowany. Prokuratura nie udzieliła mi żadnych informacji. Usłyszałam jedynie, że mam czekać kolejne 6 tygodni na wynik badań toksykologicznych - łka jego mama, Irena Pyś.
Najbliżsi nie mogą w spokoju przeżywać żałoby, bo nie wiedzą jak zginął Paweł. Pani Marzena próbuje na własną rękę ustalić przebieg wydarzeń i prosi wszystkich, którzy widzieli mężczyznę feralnej nocy o kontakt.
- Nie spocznę, dopóki nie dowiem się kto zamordował mojego narzeczonego - zapowiada.
Badamy sprawę pod kątem art. 155 kk (nieumyślnego spowodowania śmierci). Czekamy na oficjalne wyniki sekcji zwłok. Zabezpieczono znajdujący się w pobliżu monitoring oraz zwrócono się o monitoring z innych ujawnionych miejsc. Policja prowadzi czynności mające na celu ustalenie wszystkich okoliczności zdarzenia oraz przyczyn śmierci zmarłego – poinformował nas prok. Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury.