Zaginiona para z Warszawy. W tych miejscach byli widziani
Aneta i jej mąż mogli dotrzeć do schroniska Murowaniec od strony Kuźnic albo od strony Brzezin. Wydaje się, że jednak pierwsza opcja jest bardziej prawdopodobna, bo droga z Kuźnic prowadzi z Zakopanego. Trudno jednak stwierdzić, którędy weszli na wysokość 1500 metrów n. p m. Wiadomo natomiast, że mogli nocować w schronisku, bo to właśnie tu uchwycił ich monitoring. Pytaliśmy obsługi czy kojarzą zaginionych. Usłyszeliśmy, że w schronisku praca jest wielozmianowa i akurat w dniu, kiedy Adam i Aneta byli na Hali Gąsienicowej była inna ekipa obsługująca turystów. – Tutaj każdego dnia jest tysiące ludzi, często każdy z nich ma okulary przeciwsłoneczne i nakrycia głowy. Trudno rozpoznać w takich warunkach kogoś, jeśli się go nie zna – powiedział nam barman.
Wydaje się bardzo prawdopodobnie, że po nocy spędzonej w Murowańcu małżeństwo Jagłów ruszyło w dół, drogą do Brzezin. Jej przejście zajmuje około dwóch godzin. Jak dowiedzieliśmy się ze źródeł zbliżonych do oficjalnych, zaginione małżeństwo prawdopodobnie busem dojechało do przejścia na Łysej Polanie a stamtąd do miejscowości Zdiar, popularnego kurortu narciarskiego na Słowacji. Tam nocowali w pensjonacie Vasko. – Widziałam ich rano, gdy jedli w altanie na świeżym powietrzu, powiedzieliśmy sobie dzień dobry, bo tak witamy się z wszystkimi turystami. Nocowali tylko jedną noc. Zachowywali się zwyczajnie. Dopiero potem dowiedziałam się, że oni moga być tymi zaginionymi z Warszawy – powiedziała nam żona właściciela pensjonatu. Nikt więcej w Zdiarze nie widział Anety i Adama. Jak wynika z ustaleń słowackiej policji para udała się później z powrotem w kierunku granicy z Polską. Czy ta informacja okaże się przełomowa? Na razie dalsza droga zaginionego małżeństwa pozostaje nieznana.