Skalę finansowych tarapatów Zakopanego najlepiej obrazują dwie, przytoczone przez burmistrza, liczby.
- Roczny budżet miasta to to 234 mln zł.
- Zadłużenie Zakopanego sięga już 110 mln zł.
Zdaniem Filipowicza, budżet został zaprojektowany na fałszywych założeniach, a winne są poprzednie władze miasta. Jak mówił, już w 2023 r. nie zrealizowano założonych dochodów w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych i na tej podstawie zaplanowano budżet na 2024 r.
- Założyliśmy, że zrealizuje się sprzedaż mienia miejskiego w 2023 r. na ponad 20 mln zł – nie sprzedało się nic, a w bieżącym roku sprzedano mienie za ok. 700 tys. zł, więc nie ma z czego realizować wydatków, dlatego musimy zaciągać kolejne kredyty. Jest mnóstwo rozpoczętych inwestycji, a niektóre są realizowane bez środków zewnętrznych, jak choćby stadion miejski za 27 mln zł. Kolejną inwestycją jest oczyszczalnia ścieków przewidziana na kwotę 160-180 mln zł. Na to nie ma pieniędzy, dlatego czeka nas nawet 96 mln zł kredytu w przyszłym roku. To jest samobójstwo ze strony gminy! - wieszczy burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz.
Przez zadłużenie Zakopanego trzeba rezygnować z inwestycji. Inaczej miastu grozi bankructwo
Zdaniem burmistrza, miasto będzie musiało pozyskać dodatkowe pieniądze lub zrezygnować z części inwestycji, aby nie doprowadzić samorządu do bankructwa. Filipowicz twierdzi, że miasto nie ma nawet pieniędzy na remont Krupówek, których nawierzchnia ma już ponad 25 lat i wymaga remontu.
Piorunujące wrażenie robi koszt samej obsługi zadłużenia Zakopanego. Wynosi on 6 mln zł!
- To są efekty prowadzonej polityki przez ostatnie lata i poprzednie władze, bo politykę finansową prowadziło się dosyć frywolnie. (...) Naprawdę sytuacja nie jest wesoła, dlatego też będziemy musieli z całą radą miasta zastanowić się nad inwestycjami. Jeżelibyśmy chcieli zrealizować wszystko, co mamy w planach na przyszył rok, czekałyby nas kolejne kredyty, których mogłyby nie spłacić nawet nasze wnuki. Spirala zadłużenia będzie się powiększać. Już w tym roku wzięliśmy kolejny kredyt na 18 mln zł, bo nie dało się zrealizować założonego budżetu. Dzisiaj podejmujemy uchwałę na kolejne zadłużanie na 18 mln zł. W przyszłym roku będzie minimum 40 mln zł kredytu, jeżeli okroimy inwestycje. A jeżeli nie, to będzie to 96 mln zł. Gmina tego nie udźwignie - mówi burmistrz Zakopanego.
Łukasz Filipowicz objął władzę w Zakopanem po wiosennych wyborach samorządowych. W drugiej turze zdobył ponad 63 proc. głosów i pokonał dotychczasową wiceburmistrz Agnieszkę Nowak-Gąsienicę.
Ciąg dalszy artykułu pod galerią: Wybory samorządowe w Zakopanem. Górale w strojach ludowych ruszyli do urn
- Będziemy musieli się bardzo poważnie zastanowić, co zrobić w przyszłych latach, z jakich inwestycji zrezygnować i jak to zrobić w miarę rozsądnie, żeby gmina nie zbankrutowała - już nie boję się użyć tego słowa, patrząc na to co się dzieje, jak ten budżet się realizuje, bo realizuje się bardzo słabo - grzmi Łukasz Filipowicz.
Burmistrz zapewnił radnych, że władze miasta będą starać się o dofinansowanie i „szukać pieniędzy gdzie się da”. Zaznaczył, że bez pozyskiwania funduszy z zewnątrz Zakopane może znaleźć się w krytycznej sytuacji.