Urzędnicy zapłacili 26 mln zł za tereny otaczające dawne wyrobisko. Dzięki temu, jak podkreśla Filip Szatanik z krakowskiego magistratu, uda się tam w końcu wybudować park, który zmieni oblicze zapuszczonego Zakrzówka. - To jest olbrzymi sukces. O to wszystkim chodziło: żeby Zakrzówek był wreszcie otwartym kąpieliskiem, zabezpieczonym, urządzonym, żeby ludzie tam nie musieli się bać - mówi Szatanik.
Problem jednak w tym, że miasto poza pieniędzmi oddało inwestorowi działkę przy ulicy św. Jacka, którą można zabudować. To daje zielone światło dla osiedla mieszkaniowego tuż przy samym Zakrzówku.
- Jesteśmy źli na władze miasta. Nagle gazety ogłaszają, że miasto kupiło Zakrzówek. My na to odpowiadamy: bardzo się cieszymy, ale nie wiemy, co dokładnie miasto kupiło. No i okazało się: miasto kupuje od dewelopera wodę i skały, a część pod zabudowę miasto dodaje deweloperowi do tej wielkiej sumy, za którą dostaje łąkę i wodę - mówi Cecylia Malik, aktywistka, która od lat walczy o zielony i niezabudowany Zakrzówek.
Zdaniem Filipa Szatanika, należało się liczyć z tym, że inwestor ma jakiś interes ekonomiczny, który musiał zostać zrealizowany. - Nikt nie kupuje działek na danym terenie, aby świadczyć na nich działalność charytatywną. Biznes rządzi się swoimi prawami. Mam wrażenie, że są tacy ludzie, którym chodziło o to, żeby na Zakrzówku było zachowane takie status quo jak teraz: dziurawy płot, przez który przechodzą ludzie, zwłoki wyławiane co jakiś czas z wody, samobójstwa, wypadki, wieczne wizyty straży miejskiej i policji - mówi Szatanik. Wymiana działek nie została jeszcze sfinalizowana.
Posłuchaj materiału Grzegorza Krzywaka, reportera Radia ESKA: