Z relacji świadka wynikało, że młody mężczyzna szedł w kierunku ul. Cystersów, kiedy nagle podjechał do niego czarny samochód. Wysiadło z niego kilku zamaskowanych mężczyzn. Otoczyli chłopaka, założyli mu worek na głowę, wepchnęli do bagażnika i odjechali w stronę Alei Pokoju.
Wszystkie czynności policji były zakrojone na szeroką skalę. Trwały ponad 48 godzin, bez przerwy. Zeznania świadka były bardzo wiarygodne. W poniedziałek po południu kolejna zmiana policjantów rozpytywała mieszkańców bloku znajdującego się tuż obok miejsca zdarzenia. W pewnym momencie drzwi mieszkania otworzył młody mężczyzna. Zapytany, czy wie coś o sobotnim porwaniu, uśmiechnął się i przyznał, że... to jego porwano, bo w tym dniu obchodził wieczór kawalerski.
Za całą akcją stali koledzy pana młodego. Co prawda na ubraniach mieli napisy „wieczór kawalerski”, ale świadek ich nie zauważył. Nie było to "porwanie" zorganizowane przez profesjonalną firmę eventową. Takie firmy informują policję o tego typu imprezach.
Żart postawił nogi wielu funkcjonariuszy, którzy mogliby w tym czasie być potrzebni do prawdziwego zdarzenia. Dodatkowo, gdyby podczas "porwania" przejeżdżał w pobliżu patrol policji, mogłoby dojść do użycia broni palnej. Wtedy konsekwencje mogłyby być znacznie poważniejsze.
W tej sprawie kierowca samochodu został ukarany mandatem za przewożenie osoby w bagażniku samochodu.