Wczoraj (piątek), przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu, rozpoczął się proces trzech mężczyzn, którzy, zdaniem śledczych, mieli nieumyślnie przyczynić się do tragedii z 10 lutego ubiegłego roku, przy stacji narciarskiej w Bukowinie Tatrzańskiej. Wtedy, wskutek silnego podmuchu wiatru, oderwany kawałek dachu z prowizorycznej wypożyczalni sprzętu narciarskiego uderzył w grupę turystów i zabił trzy osoby. Zginęły trzy kobiety, matka i jej dwie córki, 15-letnia zmarła na miejscu, 21-letnia w szpitalu po kilku godzinach. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy.
Blokując reklamy, nie pozwalasz nam tworzyć wartościowych treści.
Wyłącz AdBlock i odśwież stronę.
Proces rozpoczął się o godzinie 9.30. Na ławie oskarżonych stanęli Tomasz Ż. oraz Łukasz M. - inwestorzy, będący właścicielami prowizorycznej wypożyczalni oraz Piotr W. - właściciel firmy budowlanej, który wykonał prace, polegające na przebudowie i przystosowaniu baraku, który potem stał się wypożyczalnią. Mężczyznom przedstawiono zarzuty nieumyślnego sprowadzenia zdarzenia w postaci zawalenia się budowli, skutkującego m.in. śmiercią trzech osób oraz obrażeniami ciała kolejnego pokrzywdzonego. Prokuratorzy, oskarżyli Tomasza Ż. i Łukasza M. o to, że działając wspólnie i nieumyślnie, bez sporządzenia projektu budowlanego, zlecili budowę naczepy, z kolei Piotr W. podjął decyzję o budowie i niewłaściwie kierował pracami.