Do zatrważających scen doszło pod koniec stycznia ubiegłego roku. Koń, który ciągnął dorożkę na ul. św. Jana przewrócił się. Według śledczych, zwierzę było zmuszane do pracy pomimo stwierdzonej choroby - tzw. mięśniochwatu, który mógł doprowadzić do upadku.
Jak poinformował Janusz Hnatko z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, po upadku dorożkarz nie udzielił koniowi pomocy i nie wezwał weterynarza. Zamiast tego "w sposób powodujący ból umieścił je w samochodzie transportowym". Według relacji świadków i nagrań, które pojawiły się w sieci - zwierzę miało na szyi zawiązaną linę, za pomocą której próbowano wciągnąć go do samochodu.
Początkowo prokuratura umorzyła śledztwo, wznowiła je jednak po zażaleniu złożonym przez Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt oraz Fundację Viva!. Za znęcanie się nad zwierzętami grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Postępowanie w tej sprawie zostało przedłużone do końca lipca.