Mateusz, ułożony student prawa
Mateusz S. ( † 21 l.) pochodził z bardzo dobrej rodziny. Był zdolnym i ułożonym młodzieńcem. Skończył jedno z najlepszych krakowskich, prywatnych liceów. Na studnia wyjechał za granicę. Studiował prawo. Do Krakowa przyjechał na pogrzeb dziadka. Przy okazji spotkał się z kolegami. Pech chciał, że podczas takiego spotkania, samochód, którym jechał Mateusz z kolegą miał stłuczkę. Doszło do niej na skrzyżowaniu ulic Miodowej i Brzozowej, na krakowskim Kazimierzu.
Mateusz S. był przypadkową ofiarą, kucharz wbił mu nóż w plecy
W tym samym czasie, Damian S. ( 42 l.) wyszedł do sklepu po wódkę. Był w tym czasie w pracy, niedawno zatrudnił się w nowo otwartej restauracji na krakowskim Kazimierzu. Idąc po alkohol, wdał się w bójkę z grupą młodych ludzi. Został przez nich pobity. Wrócił do restauracji po nóż i wyszedł z niej z zamysłem zemsty na człowieku, który go uderzył. Dotarł do skrzyżowania, na którym stał Mateusz S. z kolegą i zadał studentowi dwa ciosy. Wbił mu nóż w plecy. Jeden okazał się śmiertelny. Przebił serce. Mateusz zmarł w karetce. Kucharz uciekł. Skrył się w kuchni restauracyjnej a nóż, którym zamordował młodego chłopaka, włożył do zmywarki. W zacieraniu śladów pomagała mu pracodawczyni.
Wniosek o kasacje został oddalony
Damian S. w opinii sądu jest człowiekiem zdemoralizowanym i agresywnym. Niewykluczone, że mógłby w przyszłości ponownie zabić. Sędzia nie miał wątpliwości, jaką karę wymierzyć kucharzowi. Damian S. usłyszał wyrok dożywocia. Odwołał się, ale Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok w całości.
Kucharz jednak nie dawał za wygraną. Jego obrońcy złożyli do Sądu Najwyższego wniosek o kasacje. Kasacja obrony została oddalona
– Kasacja okazała się niezasadna w stopniu oczywistym, a podniesione w niej zarzuty nie znalazły żadnego potwierdzenia, nie tylko w stanie dowodowym sprawy, ale przede wszystkim w przebiegu postępowania w poszczególnych instancjach – uzasadnia sędzia SN. Dodał, że Damian S. działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, jego ofiara była przypadkowa i nie miała żadnych szans na obronę. Damian S. nie próbował ratować Mateusza tylko wrócił do restauracji i zacierał ślady zbrodni.